Przedstawiciele rządu i opozycji komentowali wczorajsze zamieszki podczas Marszu Niepodległości. Według rzecznika PiS Adama Hofmana największą odpowiedzialność za burdy - w tym spalenie nowo odbudowanej tęczy na pl. Zbawiciela, atak na budynek squattersów oraz podpalenie budki strażniczej przy rosyjskiej ambasadzie - ponosi rząd, który nie potrafił zapewnić bezpieczeństwa.
- Odpowiedzialność ponosi zarówno ta skrajna grupka tych liderów ruchu narodowego, która po raz kolejny nie potrafiła zorganizować tego marszu. Lecz w sposób oczywisty odpowiedzialni są za to przede wszystkim minister spraw wewnętrznych oraz premier Donald Tusk - powiedział poseł na antenie Radia Zet. - Nie potrafili zabezpieczyć tęczy, nie potrafili zabezpieczyć ambasady, a przede wszystkim zwykłych Polaków, którzy szli w tym marszu. Od dawna było wiadomo, jaka będzie trasa narodowców, a nie postawiono nawet barierek choćby przy rosyjskiej ambasadzie - dodał.
Szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz przyznał, że "nikt nie zdejmie z niego odpowiedzialności politycznej za wczorajsze wydarzenia. Zaznaczył jednak, że "nie ma poczucia, że zostało źle wykonane zadanie" i nie zamierza podać się do dymisji.
- Właściwie w półtorej godziny manifestacja 20 tysięcy ludzi rozwiązana i rozpuszczona - to wydaje się w miarę dobrym efektem - powiedział w RMF FM, dodając, że nic nie zdołałoby powstrzymać chuliganów przed atakiem na ambasadę Rosji. - Policja była przy głównym wejściu i je zabezpieczała. Zresztą zareagowano dość szybko. Atak nastąpił od tyłu ambasady i był skierowany przede wszystkim na tą budkę zewnętrzną należącą do ochrony, ale niestety doszło także do fizycznej agresji na terenie placówki dyplomatycznej. Manifestantów od ogrodzenia dzieliły cztery metry - nawet gdyby tam był szpaler, to te petardy i ognie przelatywałyby tak czy inaczej. Nikt nie byłby w stanie powstrzymać ludzi, którzy przekroczyli wszelkie normy cywilizacyjne i zaczęli rzucać przedmiotami na teren placówki dyplomatycznej - opowiadał.
Minister podkreślił, że odpowiedzialność jego zdaniem ponosi również opozycja, a krytyka w jej wykonaniu jest nieuprawniona.