Dyrektor teatru i reżyser odniósł się na antenie RMF FM do krytyki, jaka spotyka prowadzoną przez niego placówkę. Na jednym ze spektakli część publiczności wstała i zaczęła gwizdać. Klata stwierdził, że "ma problem ze spontanicznością" tego protestu.
- Dwa tygodnie temu mieliśmy okazję obcować z tak zwaną spontaniczną reakcją kilkunastu osób, które przypadkowo zupełnie zabrały ze sobą gwizdek, żeby spontanicznie zademonstrować przeciwko - jak to nazwano - kopulacji na scenie, co było delikatną sceną erotyczną. To wszystko rosło potem z dnia na dzień - mówił Klata. I ocenił: - Mamy do czynienia z medialną paranoją. Ja mam wielkie problemy ze spontanicznością tego co się tam wydarzyło dwa tygodnie temu. To było na dowolnie wybranym, przypadkowym kompletnie spektaklu, na dwa dni przed rekonstrukcją rządu. I to jest pytanie o polityczny podkład tego, co się stało.
Klata skomentował też doniesienia "Dziennika Polskiego", który, że znaczna część aktorów zrezygnowała z udziału w adaptacji "Nie-Boskiej komedii" Zygmunta Krasińskiego, która ma skupiać się na temacie antysemityzmu. Według gazety, o antysemityzm ma zostać oskarżony sam Krasiński, a także słynny reżyser Konrad Swinarski, którego rok obchodzony jest obecnie w teatrze.
- To, że aktorzy rezygnują z pracy nad spektaklami, od czasu, kiedy założono ten teatr w 1781 roku, jest zupełnie normalne - powiedział. Zdementował też informacje "Dziennika Polskiego". - Nigdy nie przyszło mi przez myśl, że będziemy tutaj prezentować, na scenie Narodowego Starego Teatru w roku Konrada Swinarskiego spektakl, który będzie prezentował Konrada Swinarskiego jako antysemitę - zadeklarował. Według Klaty, za doniesieniami krakowskiej gazety stoi "jakiś oldboj, który wykrada notatki z prób i improwizacji".
Reżyser dodał też, że krytyka instytucji przez niego prowadzonej jest nieuzasadniona, a Stary Teatr pod jego wodzą osiąga sukcesy.