Minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz przedstawił propozycję nowych zasad waloryzacji rent i emerytur. Jak wyjaśniał dziś na antenie radiowej Jedynki, zwiększenie świadczeń o współczynnik inflacji i 20% realnego wzrostu płac (tak jak to było do 2012 roku) ma dotyczyć tylko tych pobierających najmniejsze emerytury i renty, zaś w przypadku reszty emerytów, waloryzacja ma przebiegać tylko w oparciu o inflację.
Pomysł ten - a raczej sposób jego przedstawienia - skrytykował Leszek Balcerowicz, który był gościem "Sygnałów Dnia".
- Ja podchodzę dosyć sceptycznie do takich nagłych inicjatyw. W kraju, gdzie poważnie traktuje się wyborców, wydaje się najpierw białą księgę, to znaczy obszerne, jasne opracowaniem z konkretami, żeby ludzie, w tym specjaliści, mogli się odnieść. My natomiast mamy na czołówce jakiś artykuł - komentował Balcerowicz - Dla mnie to jest taka propagandowa zagrywka - dodał.
Były wicepremier zaznaczył, że w większości krajów waloryzacja jest zależna od inflacji. Jednak według niego nowy pomysł uwydatnia problemy, jakie tworzy ograniczenie OFE, bo emerytury ZUS są "upolitycznione".
- Zaraz po świętach mamy nowe pomysły, ale proszę zauważyć – jeżeli dojdzie do tego, że zlikwiduje się drugi filar, to emerytury będą totalnie upolitycznione, bo ZUS nie gromadzi pieniędzy, tylko wypłaca to, co zapiszą politycy w ustawach i potem zależnie od tego, ile tych pieniędzy będzie, a to z kolei głównie zależy od gospodarki. I to jest pole dla różnych obietnic, inicjatyw politycznych - powiedział Balcerowicz - Dlatego proszę nie reagować na hasła, reagowanie na hasła to jest reagowanie na to, co politycy chcieliby mieć od dziennikarzy i ludzi - zaapelował. Balcerowicz wezwał również, by więcej od polityków wymagać, szczególnie zaś, by wymagać przestrzegania konstytucji, która według niego jest "deptana".