Tomasz Siemoniak wykluczył możliwość zbrojnej interwencji Rosji na Krymie. W wywiadzie dla TVP Info powiedział, że prawdopodobieństwo takiej inwazji jest "bliskie zeru".
- Wydaje mi się, że minęły czasy, kiedy jedno państwo, gdy mu się nie podoba rząd drugiego państwa, ma prawo do jakiejś interwencji. Choć pewne zachowania Rosji pokazują, że czasami takie żywioły się odzywają - mówił polityk. Dodał, że obecne napięcia są prowokowane przez Rosję, jednak jest to według niego tylko gra, jaką prowadzi Kreml.
- Myślę, że toczy się taka wojna psychologiczna. Wojna na oświadczenia. Nie należy ulegać tej atmosferze, bo liczą się fakty i to, że Ukraina ma nowy rząd i wchodzi na drogę stabilizacji. I warto, aby Rosja tak działała, żeby nie powiększać tych napięć - powiedział szef MON.
Siemoniaka zdziwiła jednak postawa Rosji wobec wygnanego z Ukrainy Wiktora Janukowycza. Rosja udzieliła mu azylu pod Moskwą i uznała go za nadal legalnego prezydenta. Według ministra obrony, Janukowycz to postać skończona w polityce.
- Bardzo się dziwię temu, że wokół osoby Janukowycza jest budowana jakaś strategia. To osoba, która na Ukrainie, po tym jak zginęły dziesiątki ludzi, nie ma czego szukać. Prezydent Janukowycz pozbawił się legitymacji politycznej uciekając z Ukrainy i ponosząc odpowiedzialność za ofiary - powiedział minister. I dodał: - Wydaje mi się, że ta karta należy już do przeszłości. Dziwię się, że jest przywoływana znowu na scenę polityczną.