"Rzeczpospolita" dotarła do raportu z kontroli NIK, który wskazuje, że w kilku zagranicznych placówkach zatrudniane były osoby bez odpowiednich kwalifikacji i nieznające języków obcych.

– Ogólna ocena wystawiona ministerstwu przez NIK jest pozytywna – podkreślił w rozmowie z „Rz" rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski. Izba miała zastrzeżenia jedynie do około szesnastu procent naborów na stanowiska w placówkach zagranicznych.

Po publikacji "Rzeczpospolitej" nieprawidłowości skomentował Michał Safianik z biura prasowego MSZ. Powiedział, że prawo nie zostało złamane. - Dyrektor Generalny Służby Zagranicznej ze względu na konieczność obsadzenia ciężkich stanowisk sięgnął do zasobów rezerwy kadrowej - powiedział Safianik Polskiemu Radiu. Podkreślił, że w niektórych krajach brakuje chętnych do pracy na placówkach zagranicznych, a wskazani kandydaci przed wyjazdem potwierdzili swoje kwalifikacje: musieli zdać egzaminy z języków obcych i przeszli trzymiesięczne szkolenie przed wyjazdem.

Safianik odniósł się do informacji, jaką podała "Rzeczpospolita", że w jednej z placówek III sekretarzem została była kelnerka. Powiedział, że osoba ta jest socjologiem z dyplomem Uniwersytetu Jagiellońskiego, a praca w gastronomii była jedynie dorywczą pracą podczas studiów.