1500 zł za bilet na Pendolino sprzed wojny

W całej masie czasami słusznej, częściej jednak naciąganej krytyki, jaką spotyka PKP za Pendolino łatwo spotkać odwołania do synonimu nowoczesności polskich kolei przed wojną, czyli Luxtorpedy.

Aktualizacja: 01.01.2015 07:24 Publikacja: 31.12.2014 19:08

1500 zł za bilet na Pendolino sprzed wojny

Foto: YouTube

Jeździła ona ponoć szybciej niż współczesne pociągi, produkowano ją w Polsce, była punktualna, elegancka. Dopiero po 80 latach PKP kulawo próbuje dogonić standard, który powszechnie obowiązywał przed wojną. Publiczności Luxtorpeda zapierała dech w piersiach w przeciwieństwie do Pendolino.

Sporo w tym przesady. Luxtorpedy były dumą polskich kolei, ale jako środek transportu miały znaczenie raczej marginalne. Tych luksusowych wagonów motorowych kursowało po Polsce sześć (jeden produkcji austriackiej, reszta polskiej, na licencji) każdy zabierał po mniej więcej 60 osób. Ciekawostkę stanowi fakt, że PKP tak jak inne koleje przed wojną postawiły na rozwój komunikacji wagonami motorowymi i jako „torpedy" powszechnie określano ten właśnie środek transportu, także wagony wolniejsze i o gorszym standardzie. Stąd zresztą liczne pomyłki, właściwych Luxtorped było tylko właśnie sześć.

Jeździły szybko, jednak współczesne pociągi jeżdżą szybciej (poza nielicznymi wyjątkami, typu koszmarna linia Warszawa-Łódź). No i czasem przejazdu imponowały na liniach podgórskich. Do dzisiaj wspomina się niepobity rekord Luxtorpedy na trasie Kraków-Zakopane: 2 godziny 18 minut. To, że Luxtorpedy znakomicie sobie radziły sobie na szlakach podgórskich po części wynikało z faktu, że wagon zawsze musiało obsługiwać dwóch maszynistów w kabinach na obu jego końcach. Jadąc do Zakopanego trzeba zmieniać kierunek jazdy, wówczas wykorzystanie dwóch maszynistów było, by tak rzec, maksymalne. Maszynistę Luxtorpedy i sam pojazd można zobaczyć na filmie poniżej. Zwraca uwagę dosyć nietypowa pozycja w jakiej trzeba było kierować tym cudem techniki.

Luxtorpeda miała tylko jedną klasę – pierwszą. To charakterystyczne, że czytając o tej maszynie można się spotkać ze wspomnieniami tych, którzy ją podziwiali z zewnątrz na dworcach czy szlakach kolejowych, a prawie w ogóle nie daje się znaleźć tych, którzy nią po prostu podróżowali.

Przyczyna jest taka, że przejazdy Luxtorpedami były ekstremalnie drogie – w latach 30. bilet z Warszawy do Krakowa kosztował 40 zł przy średniej pensji około 100 zł. Stać było na to tylko elity, był to środek komunikacji dla wybranych. Tak jakby bilet na Pendolino z Warszawy do Krakowa kosztował ponad 1500 złotych. O tym teraz powszechnie się zapomina. A to takie liczby decydowały o tym, że Luxtorpedy stanowiły margines. Być może piękny, ale jednak tylko margines.

Jeździła ona ponoć szybciej niż współczesne pociągi, produkowano ją w Polsce, była punktualna, elegancka. Dopiero po 80 latach PKP kulawo próbuje dogonić standard, który powszechnie obowiązywał przed wojną. Publiczności Luxtorpeda zapierała dech w piersiach w przeciwieństwie do Pendolino.

Sporo w tym przesady. Luxtorpedy były dumą polskich kolei, ale jako środek transportu miały znaczenie raczej marginalne. Tych luksusowych wagonów motorowych kursowało po Polsce sześć (jeden produkcji austriackiej, reszta polskiej, na licencji) każdy zabierał po mniej więcej 60 osób. Ciekawostkę stanowi fakt, że PKP tak jak inne koleje przed wojną postawiły na rozwój komunikacji wagonami motorowymi i jako „torpedy" powszechnie określano ten właśnie środek transportu, także wagony wolniejsze i o gorszym standardzie. Stąd zresztą liczne pomyłki, właściwych Luxtorped było tylko właśnie sześć.

Kraj
Franciszek zdecydował co dalej z abp. Markiem Jędraszewskim
Kraj
Leszek Miller: Sprawa Romanowskiego? Mogło dojść do prawniczego sabotażu
Kraj
Lawina wniosków o uchylenie immunitetów posłów PiS. W tle miesięcznice i sporny wieniec
Kraj
Pięć osób w szpitalu. W Lublinie autobus wjechał w przystanek
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Kraj
Joanna Ćwiek-Świdecka: Prezydent deklaruje weto w sprawie aborcji, koalicja szuka planu B