W ciągu kilku ostatnich tygodni media często pisały o konflikcie między Magdaleną Ogórek, a popierającą ją partią. Pisała o tym wielokrotnie również „Rzeczpospolita". Spory dotyczyć miały finansowania kampanii czy wpływu – a raczej jego braku - partii na kampanię.
Powodów do optymizmu nie dawały także kolejne deklaracje poszczególnych polityków Sojuszu czy nawet całych środowisk związanych z ugrupowaniem. Poparcie dla kandydatki wycofały m.in. Forum Równych Szans i Praw Kobiet SLD (FRSiPK) oraz opolska młodzieżówka partii. - Jako kobieta lewicy, nie czuję się dalej w obowiązku firmować, wspierać i ciągle tłumaczyć jej "dziwnych" zachowań" – stwierdziła szefowa FRSiPK Monika Pniakowska. Wcześniej krytycznie o poczynaniach Ogórek wypowiadała się także europosłanka SLD Joanna Senyszyn.
Teraz Leszek Miller próbuje ratować sytuację. By zmobilizować partyjne struktury, napisał list do działaczy partii.
„Zbliża się do końca kampania wyborcza budząca największe emocje wśród wyborców. Struktury Sojuszu Lewicy Demokratycznej nie zawiodły w tych wyborach. Ponad pół miliona podpisów zebranych pod kandydaturą Magdaleny Ogórek to wynik znakomity, budzący respekt wśród politycznej konkurencji. To dowód siły SLD" – podkreślił szef Sojuszu. Podziękował też działaczom za zaangażowanie w kampanię bezpośrednią. „Za każdy zebrany podpis, za każdą rozdaną ulotkę, za każde zorganizowane spotkanie" – wymieniał.
Miller w liście podkreślił też wagę elekcji prezydenckiej dla przyszłości samej partii. „Wybory prezydenckie to jeden z etapów wyborczego maratonu. Są one dla nas środkiem do celu, którym jest dobry wynik w wyborach parlamentarnych. Wynik, który umożliwi realizowanie naszego lewicowego programu" - tłumaczył.