Reklama

Dziecko wypadło z koparki. Zarzuty dla ojca

Za nieumyślne spowodowanie śmierci synka odpowie 36-letni mieszkaniec Łyszkowic w łódzkim.

Aktualizacja: 11.05.2015 23:18 Publikacja: 11.05.2015 22:07

Dziecko wypadło z koparki. Zarzuty dla ojca

Foto: Fotorzepa/Łukasz Solski

- Mężczyzna złożył wyjaśnienia podczas których opowiedział jak doszło do tragedii, podczas której zginął jego syn – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury.

Do tego nieszczęśliwego wypadku doszło na podwórku jednej z posesji w Łyszkowicach. 36-letni mężczyzna porządkował teren wokół swojego domu za pomocą koparko-ładowarki.

- Chłopiec poprosił ojca, żeby wziął go do kabiny. Ten się zgodził, bo już nie raz zabierał chłopca i razem jeździli koparką - opowiada prok. Kopania.

W pewnej chwili chłopiec wstał, by wyjrzeć przez okno kabiny. Wtedy otworzyły się drzwi pojazdu i dziecko wypadło wprost pod koła cofającego pojazdu. Maluch zginął na miejscu.

Policja zatrzymała ojca chłopca. 36-letni mężczyzna był pijany. Miał półtora promila alkoholu w organizmie.

Reklama
Reklama

Dlaczego mężczyzna nie usłyszał zarzutu spowodowania wypadku pod wpływem alkoholu. – Poruszał się po terenie prywatnym, a nie drodze publicznej - tłumaczy prok. Kopania.

I dodaje, że śledczy nie stosowali żadnych środków zapobiegawczych wobec mężczyzny, bo to zdarzenie to był nieszczęśliwy wypadek. – Ten człowiek stracił dziecko – tłumaczy śledczy.

Sąsiedzi są wstrząśnięci tym co się stało. – To naprawdę wielka tragedia. Żal tej rodziny, ale muszą jakoś dać sobie z tym radę. Mają jeszcze jedno dziecko – mówią mieszkańcy Łyszkowic.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Patronat Rzeczpospolitej
Wrocław mówi „HejTY Reaguj!” – prawie 6 tysięcy młodych ludzi przeciw mowie nienawiści w Hali Stulecia
Kraj
Blokował nocną prohibicję. Sam donosi o libacjach, bójkach i hałasie. Jaki ma cel?
Kraj
Kryzys oświaty w Warszawie. Brakuje 3 tys. nauczycieli. Najgorzej jest w podstawówkach
Kraj
Rafał Trzaskowski stracił władzę w Warszawie. „Nie boją się go nawet urzędnicy”
Reklama
Reklama