Po ogłoszeniu wyników pierwszej tury wyborów prezydenckich, dwóch kandydatów z najlepszymi rezultatami zaczęło zabiegać o poparcie trzeciego na mecie Pawła Kukiza. Ten zdobył niemal 21 proc. głosów i właśnie jego wyborcy mogą zdecydować o tym, kto ostatecznie zasiądzie w Pałacu Prezydenckim.
Kukiz wielokrotnie zapowiadał, że nie jest dysponentem głosów swoich wyborców i nie będzie wskazywał żadnego kandydata. Zamiast tego zaproponował im udział w debacie, którą sam miałby poprowadzić. Jak tłumaczył, miałaby się ona odbyć w Lubinie, a pytania zadawaliby sami wyborcy.
Andrzej Duda natychmiast zgodził się na udział, w takiej dyskusji, ale sztab Komorowskiego powiedział: nie. - Pan Kukiz musi się zdecydować, czy chce być politykiem czy obywatelem - tłumaczył prezydent.
Muzyk jednak nie zrezygnował. "Do sztabów pana Dudy i pana Komorowskiego wysłaliśmy oficjalne listy z zaproszeniem na debatę w Lubinie. Wiem, że pan Duda jest gotów na spotkanie a pan Komorowski wstępnie odmówił ponieważ uważa, że ja takiej debaty nie powinienem prowadzić. Zaproponowałem więc, że debatę poprowadzi w naszym imieniu redaktor naczelny "Super Ekspresu", pan Sławomir Jastrzębowski. Po pierwsze jest dziennikarzem niezależnym (od kiedy pamiętam walił tak w jednych jak i w drugich) a po drugie "SE" to chyba jedyny jeszcze POLSKI dziennik wysokonakładowy" - napisał na swoim Facebooku.
Odpowiedzi przyszły szybko. Sztab Dudy potwierdził gotowość do spotkania i poprosił o przedstawienie warunków debaty. Tym razem "nie" nie mówi też Komorowski. "Sztab PBK zwróci się dziś do sztabu Pawła Kukiza o przedstawienie warunków proponowanej debaty prezydenckiej" - napisał na Twitterze szef sztabu prezydenta Robert Tyszkiewicz.