Miesiąc temu mieszkanka Olsztyna Bogusława Szoka szła na spacer ze córeczką trzyletnią Emilką. W okolicach mostu przy ul. Kolejowej dziewczynka zgubiła implant słuchowy.
– Córka zaczęła tak skakać, że wypadł jej z ucha – mówi mama Emilki. Urządzenie podniosła około 50-60-letnia kobieta, ale nie chciała go zwrócić mamie dziewczynki.
- Powiedziała, że odniesie go na ul. Prostą do Ośrodka Informacji dla Osób Niepełnosprawnych i tam będę mogła go odebrać po okazaniu dokumentów – opowiada pani Bogusława.
Znalazczyni implantu nigdy się tam jednak nie pojawiła, ani w żadnym innym miejscu związanym z osobami niepełnosprawnymi.
A dziewczynka ma kłopot, bo bez urządzenia nie słyszy i nie może normalnie funkcjonować. Taki implant kosztuje ponad 50 tys. złotych. Każde takie urządzenie ma numer seryjny i nie można go użyć do innego aparatu, bo druga część jest wszczepiona w głowę dziecka.