Reklama

Sojusz liczy na Dudę

Młodzi liderzy SLD zwierają szyki przeciw Leszkowi Millerowi. Nie wierzą, że pod jego przywództwem partia jeszcze coś osiągnie.

Aktualizacja: 21.05.2015 09:25 Publikacja: 20.05.2015 21:08

Andrzej Duda

Andrzej Duda

Foto: AFP

Lewica stoi nad przepaścią. Zaledwie 2,4 proc., które w wyborach zdobyła kandydatka SLD, nie daje szans na dobry wynik w wyborach parlamentarnych. Wielu działaczy liczyło na dymisję Leszka Millera.

– Dobro SLD nie wymaga mojego odejścia – twierdzi jednak lider Sojuszu. Według niego szansą na zwiększenie poparcia ma być otwarcie list dla różnych środowisk lewicy. Sprawą ma się zająć 30 maja Rada Krajowa SLD.

Z naszych informacji wynika, że w partii wierzą, iż szansą na odbudowę pozycji będzie ewentualne zwycięstwo Andrzeja Dudy.

– Wtedy będzie można pokazać, że to właśnie SLD, a nie PO, może obronić Polskę przed PiS – mówi nam jeden z polityków. Na taki plan wskazywać może także wystąpienie Millera po posiedzeniu zarządu SLD. – Teoretycznie nie poparł nikogo, ale wypomniał antylewicowe działania Komorowskiego – przypomina nasz rozmówca.

Po zapowiedzi rozszerzenia formuły SLD wśród części liderów nastąpiła mobilizacja. Dariusz Joński zorganizował w Łodzi call center, którego celem jest pozyskanie opinii od wszystkich działaczy z województwa.

– Mamy sześć osób, które do piątku mają obdzwonić 3,5 tys. osób. Takiego badania nie zrobił jeszcze nikt w historii – mówi nam poseł. Jak przyznaje, wszystkie wnioski zgłaszane przez działaczy przedstawi na posiedzeniu Rady Krajowej. Na razie nie chce o nich mówić. Z naszych informacji wynika jednak, że nie są one przychylne obecnemu kierownictwu. Złe nastroje panują także w innych regionach.

– Poziom wkurzenia partyjnych dołów sięga już zenitu. Zwłaszcza po konferencji po zarządzie. Widzieliśmy tam samozadowolenie i żadnych wniosków – mówi nam jeden z działaczy SLD.

Pierwsze oznaki buntu było widać już na posiedzeniu zarządu. Odczytano wtedy list ok. 50 młodych, samorządowych liderów, którzy żądali dymisji Millera. Jego głównymi organizatorami byli szef śląskich struktur SLD Marek Balt, członek zarządu województwa śląskiego Kazimierz Karolczak i wiceburmistrz Bielan Grzegorz Pietruczuk.

Reklama
Reklama

– Gdy to wyszło, rozdzwoniły się telefony. Wiele osób miało pretensje, że ich nie powiadomiono, ale oni to zorganizowali w dwie godziny – mówi nam osoba znająca kulisy sprawy. – Teraz grupa buntowników jest coraz większa i jeśli Miller nie odejdzie, to oni sami stworzą coś nowego – dodaje nasz rozmówca. Temu oddolnemu ruchowi sprzyja też Grzegorz Napieralski. Nie chce się jednak otwarcie angażować, żeby inicjatywa nie była z nim utożsamiana. Czy to oznacza, że formacja, którą miał zakładać z Rozenkiem, nie powstanie?

– Jeśli uda się zrobić coś na bazie tych młodych z SLD, to nie będzie już sensu – mówi nasz rozmówca.

Sam Rozenek również przyznaje, że z dawnych planów niewiele wychodzi. – Nic się nie składa. Barbara Nowacka stwierdziła, że nie chce się w nic angażować. Im dalej w las, tym ciemniej – mówi. – Jeśli miałbym dziś obstawiać, to w przyszłym Sejmie nie będzie ani jednego posła lewicy – dodaje.

Rozenka nie przekonuje też pomysł postawienia na Dudę. – W SLD rzeczywiście tak kalkulują, ale to egoistyczne. Nie można oddać Polski w ręce PiS – przekonuje.

Czy to oznacza, że wystartuje z list PO? – Nigdy tego nie wykluczałem. To jedna z możliwości – kwituje.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Warszawa
Kolejne dziesiątki milionów w remont Sali Kongresowej. Termin otwarcia się oddala
Kraj
Czeski RegioJet wycofuje się z przyznanych połączeń. Warszawa najbardziej dotknięta decyzją
Kraj
Warszawiacy zapłacą więcej za wywóz śmieci. „To zwykły powrót do starych stawek”
Kraj
Zielone światło dla polskiej elektrowni jądrowej i trzęsienie ziemi w PGE
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama