- Tak bezczelnego złodzieja jeszcze nie mieliśmy. Wykorzystywał on dobre serce pracownic sklepu i apteki, a potem je okradł - mówi nadkom. Sławomir Waleński, rzecznik policji w Miliczu na Dolnym Śląsku.
To do tamtejszej komendy wpłynęły zgłoszenia o niecodziennych kradzieżach. Do apteki i sklepu z alkoholem przyszedł mężczyzna z plastikowym naczyniem. – Raz było to wiadro, raz miska. Prosił kasjerki o nalanie wody, której miał potrzebować do samochodu – opowiada policjant.
Kobiety chciały pomóc, więc brały naczynie i szły na zaplecze, by tam nalać wody. Ta chwila wystarczyła rabusiowi, który wskakiwał za ladę, by z zabrać utarg z kasy.
– Zabierał wszystko co było w kasie i uciekał, a naczynie zostawiał w sklepie – mówi nadkom. Waleński. W sumie złodziej zrabował 1,3 tys. zł.
Okradzione kasjerki powiadomiły policję, która zaczęła szukać przestępcy. – W sklepie z alkoholem był monitoring, który jednak nie nagrał złodzieja. Nasza praca operacyjna pozwoliła go namierzyć i zatrzymać – mówi policjant.