Prokurator generalny powiedział w "Kropce nad i" w TVN24, że to nie z powodu zaniedbania prokuratury doszło do upublicznienia akt śledztwa ws. afery taśmowej. Seremet zaznaczył, że "prokuratura była zobowiązana udostępnić akta śledztwa pełnomocnikom, pokrzywdzonym i obrońcom oskarżonych". W ocenie prokuratora generalnego, tu należy upatrywać źródła przecieku.
Andrzej Seremet podkreślił, że w ujawnionych aktach właściwie nie ma danych wrażliwych. Przekonywał, że imiona i nazwiska funkcjonariuszy, ich adresy czy numery PESEL nie są danymi wrażliwymi.
Andrzej Seremet powiedział, że o wycieku akt rozmawiał dziś z premier Ewą Kopacz. Zaznaczył, że premier nie oczekiwała od niego dymisji. Jak mówił prokurator generalny, "wyraziła swoje niezadowolenie w związku z upublicznieniem akt".