Reklama

Po co Platforma wchodzi w niszczące spory

PO znalazła się w roli, którą dawniej odgrywał PiS.

Aktualizacja: 09.09.2015 17:33 Publikacja: 08.09.2015 21:09

Ewa Kopacz

Ewa Kopacz

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Głosowanie, w którym Senat decydował o referendum prezydenta Andrzeja Dudy mającym odbyć się w dniu wyborów parlamentarnych, kandydatka PiS na premiera Beata Szydło oglądała w jednym z gabinetów obok sali posiedzeń. Ledwo marszałek Senatu Bogdan Borusewicz zdążył odczytać wynik głosowania, Szydło w otoczeniu najbliższych współpracowników: Marcina Mastalerka i Krzysztofa Łapińskiego, pojawiła się na schodach prowadzących do wyjścia z budynku.

Za chwilę wiceprezes PiS stała już obok szefa „Solidarności" Piotra Dudy w otoczeniu związkowców, którzy manifestowali w sprawie wieku emerytalnego. To jedna z kwestii w proponowanym przez prezydenta plebiscycie, który zdominowany przez PO Senat odrzucił.

– Dzisiaj głos obywateli przegrał z partyjniactwem, z interesem partyjnym Platformy Obywatelskiej – mówiła Szydło na wiecu.

Większość tak jak PiS

Decyzja o udziale Szydło w manifestacji była spontaniczna – wynika z naszych informacji. Przekaz jednak już nie. Kandydatka PiS od 20 czerwca, kiedy wystartowała jej kampania, porusza się w obrębie zagadnień, które mają kreować jej wizerunek i definiować PO.

Nieprzypadkowe są też spory, które stara się narzucić. Jak zbadał w sierpniu na nasze zlecenie IBRiS, zarówno w sprawie referendum, jak i w kwestii ubóstwa dzieci, które PiS podnosi w najnowszym spocie, większość opinii publicznej jest po stronie opozycji. Aż 67 proc. badanych popierało rozszerzenie referendum, które odbyło się w ubiegłą niedzielę i dotyczyło jednomandatowych okręgów wyborczych, finansowania partii i prawa podatkowego.

Decydować o sprawie emerytur, posyłania sześciolatków do szkół i prywatyzacji Lasów Państwowych chciało nie tylko 94 proc. wyborców PiS, ale i 66 proc. Zjednoczonej Lewicy, 92 proc. zwolenników Pawła Kukiza i 84 proc. niezdecydowanych. Tylko w elektoracie PO większość była przeciw, ale i tak co czwarty był skłonny przystać na propozycję PiS.

Reklama
Reklama

W jeszcze trudniejszej sytuacji rządzący są w sporze o to, czy ubóstwo dzieci jest realnym problemem. Uważa tak 74 proc. respondentów, a 21 proc. jest przeciw. Temat ten dzieli praktycznie po połowie nawet sympatyków PO. W pozostałych elektoratach przewaga zwolenników takiego poglądu jest wręcz miażdżąca, także wśród tych, którzy jeszcze zastanawiają się, na kogo głosować.

Mimo to PO weszła w ostry spór na temat spotu PiS, w którym partia atakuje ją za problem głodnych dzieci, brakujących pieniędzy na szkolne wyprawki i proponuje program 500 zł na dziecko.

Politycy PO przekonywali, że PiS zastosował przekaz podprogowy, wskazując na niemal niezauważalne, szybko zmieniające się klatki. Choć tego typu dynamiczne sekwencje były wcześniej stosowane w klipach wyborczych Andrzeja Dudy.

PO chce odbudować się na polaryzacji

W obozie PO panuje przekonanie, że nawet za cenę nagłośnienia tematu warto było osiągnąć cel taktyczny – zablokowanie emisji reklamy. Tak postąpiła jedna ze stacji komercyjnych, powołując się na argumenty polityków PO.

Ale taka konfrontacja wpisuje się w całą strategię, która kieruje PO, a zamyka się w słowie „polaryzacja".

„Dlaczego wszystkie tematy kampanii wyborczej narzuca PiS, a my tylko odpowiadamy?" – pytał niedawno na Twitterze wyrzucony z list PO m.in. za krytykę kampanii były europoseł Paweł Zalewski.

Reklama
Reklama

Faktycznie żaden pozytywny przekaz PO nie przebił się dotąd tak mocno, jak dzieje się to w przypadku ataków na pomysły opozycji.

– Polaryzacja jest dla nas jedyną szansą. Tuż przed wyborami nie będzie miejsca dla nikogo, kto ma być anty-PiS. Tak przejmiemy cały elektorat Ryszarda Petru, który widząc, że rośniemy, nie będzie chciał marnować na niego głosu – mówi nam poseł PO.

Tyle że podobne myślenie dominowało w PO na początku wakacji. Politycy partii rządzącej przekonywali, że spór z PiS sprawi, że będzie przechodzić do nich część zniechęconych Kukizem. Jego notowania spadły, ale nie widać w ostatnich sondażach, by poprawiło to sytuację Platformy.

Zmęczona premier

W kryzysie, w jakim znalazła się PO po porażce Bronisława Komorowskiego, w partii nie widzą innego wyjścia. Ostra kontra, która podtrzymywała partyjny duopol, pozwoliła przetrwać PiS w trudnych latach, gdy przed zjednoczeniem rosła mu konkurencja na prawicy. W PO również zdają sobie sprawę, że nie mogą sobie pozwolić na rozpierzchnięcie się wyborców.

Autorstwo tej strategii przypisuje się Michałowi Kamińskiemu. Nie brakuje jednak głosów, że to przepis na klęskę w październikowych wyborach. Krytycy Kamińskiego wskazują, że namawia do eskalowania sporu, by premier Ewa Kopacz stała się symbolem dla najwierniejszych zwolenników ugrupowania. To od niej zależy jego przyszłość w PO, a po przegranej, ale pełnej emocji kampanii, Kopacz trudniej będzie usunąć.

Jak przekonują jednak osoby zbliżone do kampanii PO, panuje tam taki chaos, że trudno o jeden spójny przekaz. W wakacje wszyscy byli zgodni, że świetnym pomysłem był intensywny objazd kraju z wykorzystaniem pociągów. Teraz coraz częściej słychać głosy, że nie przyniósł on sondażowego efektu, a jedynie zmęczył premier, która pod koniec sierpnia prosiła swoje otoczenie o nieco wytchnienia.

Reklama
Reklama

– Z atakiem w wakacje postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Ale teraz jest pytanie, czy te opony wytrzymają do końca wyścigu – obrazuje jeden z naszych rozmówców z partii rządzącej.

Inną strategię przyjęła konkurencja. Szydło wchodzi w decydujący etap kampanii po krótkim odpoczynku i lekkim wycofaniu. Na starcie ma też inny bonus, zależny od rywali. To nie ją, ale prezydenta Dudę Platforma wybrała na główny cel swoich ataków.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kraj
Z Warszawy do Poznania w 2,5 godziny już od grudnia. Nowy przewoźnik konkuruje z PKP
Kraj
Tak wygląda „tramwajowe metro”. Budowa tunelu do Dworca Zachodniego wkracza w decydującą fazę
Kraj
Ujawniono dwa drony na Mazowszu. Służby szukały też pod Warszawą
Reklama
Reklama