Czarnecki stwierdził w TOK FM, że bardzo trudno mu uwierzyć w to, iż decyzja o zapowiedzianej kontroli KE w Polsce była podyktowana "osobistymi emocjami czy resentymentami pierwszego wiceprzewodniczącego KE". Ocenił też, że to źle, jeśli komisarze unijni przenoszą swoje "fochy" na posiedzenia Komisji Europejskiej.
Owe "fochy", zdaniem europosła, miałyby być spowodowane listem, jaki do komisarza Oettingera wystosował minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
A napisał w nim m.in.: "Zażądał Pan, by postawić Polskę pod nadzorem. Tego rodzaju słowa, wypowiadane przez niemieckiego polityka, budzą wśród Polaków jak najgorsze skojarzenia. Także moje. Jestem wnukiem polskiego oficera, który w czasie II wojny światowej walczył w podziemnej Armii Krajowej z niemieckim nadzorem".
Wcześniej minister sprawiedliwości napisał również list do komisarza Fransa Timmermansa, w którym nalegał na "większą wstrzemięźliwość w pouczaniu władz suwerennego państwa".
Jak stwierdził Czarnecki, być może on sam napisałby taki list w innym tonie, ale "Ziobro ma prawo pisać listy i nie należy mu zamykać ust".