Posłanka została usunięta z klubu poselskiego Kukiz'15 po "głosowaniu na dwie ręce" - gdy oddała głos za nieobecnego na sali posła Kornela Morawieckiego. Sam Morawiecki wystąpił z klubu.
Posłanka Zwiercan zapewniała w "Tak jest" w TVN24, że oddanie głosu za Morawieckiego było jedynie "zagłosowaniem w jego imieniu". Jak twierdzi, znała zamiary partyjnego kolegi i tylko w jego imieniu nacisnęła guzik.
- - Nie zagłosowałam za Kornela, byłam tylko jego posłańcem - argumentuje.
Była posłanka jest zdania, że taka czynność nie łamie żadnego punktu regulaminu sejmowego, żadnego przepisu konstytucji, a oddany przez nią głos w żadnej mierze nie zważył na losach głosowania.
Przyznała, że żałuje tego, co się stało, ale jedynie z powodu szykan i nagonki, które obecnie dotykają i ją, i jej bliskich. Zapewniła jednak, że mimo namów posłów z Kukiz'15 nie złoży mandatu poselskiego, bo "obowiązki posła wykonywała godnie".