Fenomen „czarnego protestu” kobiet zrodził się niemal z niczego i to w kilka dni. Jego powszechność świadczy z jednej strony o sile Internetu i możliwościach portali społecznościowych.
Z drugiej jest dowodem na to, że pewna, znacząca cześć elektoratu poczuła się realnie zagrożona, że ktoś dotknął naprawdę gorącego tematu.
Można się kłócić jak bardzo wpłynęli na organizację protestu politycy i zorientowane opozycyjnie media. Nie mniej poza dyskusją wydaje się , że ta polityczna fala posiada już własną dynamikę i siłę wielokrotnie większą, niż protesty KOD-u. Nawet jeśli kobiety rozejdą się do domów.
Czy to początek końca bezdyskusyjnej dominacji sondażowej PiS?
Wiele wskazuje na to, że może to być – jeśli nie punkt przełomowy – to przynajmniej czytelny początek jakiejś ważnej przemiany. Dowodzą tego zresztą pierwsze wyniki sondaży. Ponad progiem 5% znalazły się SLD i Razem. Wzrosła także o kilka procent zaangażowana w protesty Nowoczesna. Traci neutralna, trwająca wciąż przy historycznym „kompromisie aborcyjnym” Platforma Obywatelska.