Z kolei rzeczniczka Departamentu Stanu USA Heather Nauert oceniła, że wydalenie amerykańskich dyplomatów z Rosji jest nieuzasadnione.
Nauert dodała, że Rosja "nie powinna zachowywać się jak ofiara". Dodała, że działania Rosji są "godne pożałowania" i "nieuzasadnione".
Rzeczniczka Departamentu Stanu podkreśliła, że Waszyngton zastrzega sobie prawo do "odpowiedzi na rosyjską odpowiedź".
Ławrow ogłosił w czwartek, że Rosja wydali 60 dyplomatów z USA i zamknie konsulat generalny USA w Sankt Petersburgu w odpowiedzi na wydalenie przez Stany Zjednoczone 60 rosyjskich dyplomatów w geście solidarności z Wielką Brytanią po otruciu na terenie tego kraju byłego rosyjskiego szpiega Siergieja Skripala. USA poinformowały, że po wydaleniu rosyjskich dyplomatów ich bezpieczeństwo się zwiększy, oskarżyły też grupę rosyjskich dyplomatów działających w rosyjskiej misji przy ONZ o to, że wykorzystywały pobyt w USA do szpiegowania i szkodzenia bezpieczeństwu narodowemu kraju.
Rosyjskich dyplomatów wydaliła też Wielka Brytania (23) oraz kilkanaście krajów UE, kilka innych krajów europejskich oraz państwa leżące poza Starym Kontynentem (m.in. Australia i Kanada). Polska wydaliła czterech rosyjskich dyplomatów.
Ławrow poinformował, że kraje, które wydalały rosyjskich dyplomatów powinny spodziewać się, że Moskwa odpowie na to w podobny sposób, jak na wydalenie dyplomatów z Rosji z USA. Szef rosyjskiego MSZ dodał, że Rosja odpowiada na "całkowicie nieakceptowane działania".
- Zachęcamy władze USA, aby zaczęły zachowywać się rozsądnie i wstrzymały się od bezmyślnych działań, które niszczą nasze relacje dwustronne - stwierdził Ławrow.
Szef rosyjskiego MSZ ubolewał, że wydalanie dyplomatów to efekt "brutalnej presji" ze strony USA i Wielkiej Brytanii, która zmusiła sojuszników tych krajów do "przyjęcia ich antyrosyjskiego kursu".
Wkrótce po oświadczeniu Ławrowa rosyjski MSZ oświadczył, że 58 dyplomatów z USA rezydujących w Moskwie i dwóch przebywających w Jekaterynburgu, zostało uznanych za persona non grata w Rosji.