Wcześniej sąd okręgowy w Poznaniu skazał Jaśkowiak na grzywnę w wysokości 1000 zł za publiczne użycie nieparlamentarnych słów. Joanna Jaśkowiak odwołała się od tej decyzji.
- Od czasu gdy panuje nam dobra zmiana, budzą się we mnie różne uczucia. (...) Najpierw było to zdziwienie, później zaskoczenie, oburzenie, niedowierzanie, złość, wściekłość. I ostatecznie brakuje mi słów. Jestem wkur... - mówiła Jaśkowiak podczas marcowego strajku w ubiegłym roku.
Czytaj także: "Aborcyjne ku..." na płocie żony prezydenta Poznania
O możliwości popełnienia przestępstwa przez żonę prezydenta Poznania policję zawiadomiła "anonimowa osoba fizyczna", domagając się ukarania kobiety za użycie wulgaryzmu w miejscu publicznym.
Podczas uzasadniania dzisiejszego wyroku sędzia Sławomir Jęksa mówił, że gdyby wziąć pod uwagę, co działo się od marca 2017 r., to wypowiedź Jaśkowiak "byłaby jeszcze bardziej uzasadniona".