Nowy trop w aferze GetBack

Ponad 60 mln zł z firmy windykacyjnej trafiło do 15 spółek powiązanych z trzema osobami. Według CBA i prokuratury umowy były fikcyjne lub zawyżone.

Aktualizacja: 04.10.2018 07:15 Publikacja: 03.10.2018 19:05

W wyniku afery 10 tys. osób straciło ok. 2,5 mld zł. Dziś domagają się one powołania komisji śledcze

W wyniku afery 10 tys. osób straciło ok. 2,5 mld zł. Dziś domagają się one powołania komisji śledczej

Foto: Robert Gardziński

Śledczy odkryli nowy i nieznany dotąd wątek, który rzuca światło na to, gdzie trafiały miliony złotych wyprowadzane z firmy windykacyjnej. Funkcjonariusze CBA na polecenie Prokuratury Regionalnej w Warszawie zatrzymali w środę siedmiu podejrzanych, którzy mieli wyprowadzać miliony z GetBacku do 15 powiązanych ze sobą spółek.

– Formalnie firmy te należały do Soni L., Marty Z. i Moniki P., a faktycznie nadzór nad nimi miał ich znajomy, warszawski komornik Rafał W., który w swej kancelarii zatrudniał jednego z dyrektorów GetBacku – mówi nam jeden ze śledczych.

Miliony od windykatora

– Przestępstwa zarzucane zatrzymanym mają związek z usługami tzw. windykacji polubownej i usługami detektywistycznymi, umową stworzenia baz danych oraz z pozornymi umowami licencyjnymi. W ich wyniku GetBack SA wyrządzono szkodę majątkową szacowaną aktualnie na 60 mln 919 zł – mówi nam prok. Agnieszka Zabłocka-Konopka, rzeczniczka Prokuratury Regionalnej w Warszawie.

Co dokładnie kryje się za ustaleniami śledczych?

Spółki miały dostawać lukratywne zlecenia z GetBacku, m.in. właśnie na IT czy usługi detektywistyczne. Część usług miała być fikcyjna, inne zawyżone lub przeszacowane. Tak w dwa lata miano wytransferować ponad 60 mln zł.

– Z naszych szacunków wynika, że z GetBacku wyprowadzono łącznie 120 mln zł na niekorzystne umowy – zaznacza Piotr Kaczorek z CBA.

Prokuratura ocenia, że połowa tej sumy jest nienależna.

Jedna z 15 spółek, które otrzymywały intratne zlecenia z GetBacku, prowadziła usługi detektywistyczne (miała licencję MSWiA) – jak czytamy na jej stronie internetowej – „polegające na uzyskiwaniu, przetwarzaniu i przekazywaniu informacji o osobach, przedmiotach i zdarzeniach, w szczególności jako wsparcie do prowadzonych spraw windykacyjnych”. – Takich umów na usługi detektywistyczne podpisano kilkadziesiąt, część z nich jest fikcyjna – twierdzi nasz rozmówca znający ustalenia śledztwa. – Płacono za nie od kilku tysięcy, do ponad miliona złotych – dodaje.

Po co GetBack w ogóle zamawiał usługi detektywistyczne? – Sam pomysł miał wziąć się z prywatnych zleceń Konrada K., byłego prezesa GetBacku – mówi nasz rozmówca. Tak naprawdę – o czym świadczą zarzuty – część tego typu zleceń jest wątpliwa, bo jak ustalili śledczy – nie szły za nimi wykonane usługi.

Stąd m.in. zatrzymane właścicielki spółek, do których miały płynąć zlecenia.

Szybki wykup obligacji

Wśród zatrzymanych w nowym wątku śledztwa jest m.in. były już wiceprezes GetBacku Paweł T. (odszedł z kierowania spółką w grudniu 2017 r.) oraz Karolina P., dyrektor zarządzająca w tej firmie. Podczas kiedy tysiące pokrzywdzonych nie mogą odzyskać pieniędzy włożonych w zakup obligacji GetBacku (szacuje się, że ok. 10 tys. klientów straciło ok. 2,5 mld zł), to – jak wynika z nowych ustaleń prokuratury i CBA – niektórzy nie mieli z tym problemu.

Karolina P. miała pomagać konkretnym osobom w szybkim i korzystnym wykupie obligacji GetBacku po dobrej cenie (na kilkukrotnie większy procent) i w szybszym terminie (np. po trzech miesiącach). Sama także miała na tym skorzystać – twierdzi nasz informator.

Piotr Kaczorek, rzecznik CBA, przyznaje: – Jeden z członków kierownictwa GetBack SA mógł mieć wpływ na to, aby wskazane, konkretne osoby mogły przedstawić swoje obligacje do wykupu po tzw. dobrej cenie i w odpowiednim terminie.

Wielki wyciek danych

Nowe ustalenia śledczych pośrednio wskazują na powiązania niektórych nowo zatrzymanych z tajemniczym wyciekiem danych z bazy PESEL.

Na zatrzymanym w środę przez CBA Grzegorzu G. (był asesorem u komornika Rafała W. i jednocześnie pracował w GetBacku jako dyrektor ds. windykacji) ciążą od 2017 r. zarzuty dotyczące jego pracy u komornika. Chodzi o głośną sprawę wycieku danych z bazy PESEL (komornicy mają do niej dostęp, ale pobieranie danych jest ściśle chronione i reglamentowane). O wycieku zawiadomiło prokuraturę (latem 2016 r.) Ministerstwo Cyfryzacji, podając, że kilka kancelarii komorniczych – w tym Rafała W. – pobierało nocą wielkie pakiety danych z bazy PESEL. Za to Rafał W. i pracujący u niego asesor komorniczy usłyszeli zarzuty.

Jaką rolę odegrał każdy z zatrzymanych w nowym wątku śledztwa dotyczącym nieprawidłowości w GetBacku? Śledczy do czasu zakończenia przesłuchań nie chcą mówić.

– Podejrzanymi są m.in. osoby, które były zobowiązane do zajmowania się sprawami majątkowymi i działalnością gospodarczą GetBack SA. Zgromadzone w śledztwie dowody wykazały, że sprawcy mogli działać wspólnie i w porozumieniu w celu osiągnięcia korzyści majątkowej – dodaje prok. Zabłocka-Konopka. Grozi im do 10 lat więzienia.

Śledczy odkryli nowy i nieznany dotąd wątek, który rzuca światło na to, gdzie trafiały miliony złotych wyprowadzane z firmy windykacyjnej. Funkcjonariusze CBA na polecenie Prokuratury Regionalnej w Warszawie zatrzymali w środę siedmiu podejrzanych, którzy mieli wyprowadzać miliony z GetBacku do 15 powiązanych ze sobą spółek.

– Formalnie firmy te należały do Soni L., Marty Z. i Moniki P., a faktycznie nadzór nad nimi miał ich znajomy, warszawski komornik Rafał W., który w swej kancelarii zatrudniał jednego z dyrektorów GetBacku – mówi nam jeden ze śledczych.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Kolejne ludzkie szczątki na terenie jednostki wojskowej w Rembertowie
Kraj
Załamanie pogody w weekend. Miejscami burze i grad
sądownictwo
Sąd Najwyższy ratuje Ewę Wrzosek. Prokurator może bezkarnie wynosić informacje ze śledztwa
Kraj
Znaleziono szczątki kilkudziesięciu osób. To ofiary zbrodni niemieckich
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił