"Antyszczepionkowcy to bestie w ludzkim ciele" – napisał na Twitterze Tomasz Trela, poseł Lewicy. Przymusowych szczepień i surowych kar dla opornych domaga się homoseksualny działacz Bart Staszewski. Niemal jednym głosem z nim mówi Tomasz Terlikowski, domagając się natychmiastowego wprowadzenia certyfikatów szczepień w codziennym życiu. Minister Niedzielski oznajmia – na Twitterze – że warto toczyć dyskusję na argumenty, po czym blokuje możliwość wysyłania odpowiedzi na ten wpis. Na „dyktat antyszczepionkowców" pomstuje marszałek Senatu Tomasz Grodzki. Wicepremier Jarosław Gowin opowiada się za dyskryminacją niezaszczepionych w życiu publicznym, wskazując na model francuski, który nad Sekwaną wywołał napięcia. Najgłośniej gardłują ci, którzy jeszcze nie tak dawno wskazywali, że to „kampania nienawiści" doprowadziła do zabójstwa Pawła Adamowicza. Najwyraźniej ich wrażliwość w tych sprawach jest bardzo wybiórcza.
„Oto, do czego prowadzi pobłażliwość!" – grzmią sanitaryści, komentując incydent przed punktem szczepień w Grodzisku, choć nie wiadomo, kto wszczął burdę i jak sprawa się zaczęła. Nie wiadomo też, jak miałby wyglądać brak pobłażliwości. Zamykanie ludzi za poglądy na obecną akcję szczepień? Serwisowi Niezależna.pl udało się powiązać to zdarzenie z faktem, że w grodziskim szpitalu pracuje dr Paweł Basiukiewicz, znany krytyk lockdownów. Nie sposób tego nazwać dziennikarstwem. Tradycyjnie już przy tej okazji do jednego worka wrzucane są osoby, które są sceptyczne wobec tej konkretnej akcji szczepień, osoby, które mają do niej pozytywny stosunek, ale nie akceptują atmosfery przymusu i obawiają się dalszych jego skutków, oraz autentyczni antyszczepionkowcy.
Dobrze byłoby, żeby wypowiadające się w ten sposób osoby publiczne zrozumiały, że nakręcają bezprecedensową kampanii nienawiści. Od sformułowań takich jak użyte przez posła Trelę już tylko krok do innych, których nie chcę tu przytaczać, ale wszyscy wiedzą, co mam na myśli. Nieliczni wydają się rozumieć, że presja nikogo do niczego nie przekona – wzmoże jedynie i tak już buzujący konflikt. Zaś jako że w elitach frakcja sanitarystyczna ma przewagę – inaczej niż poza nimi – nakręca to zwykłych ludzi. Wyzywanie się nawzajem od idiotów i zabójców jest na porządku dziennym. Ci prezentujący sanitarystyczny pogląd czują się ośmieleni wsparciem z góry i chcieliby wprowadzić selekcję na zaszczepionych nadobywateli i niezaszczepionych podobywateli. Nie ma dzisiaj wśród ludzi władzy niemal nikogo, kto odezwałby się głosem rozsądku i wspomniał o tym, że bardzo niedługo powinna być dostępna szczepionka na covid wykonana w tradycyjnej technologii, co być może część sceptyków przekona. Całkiem zapomniano o funduszu kompensacyjnym, którego rządzący nie mogą stworzyć od miesięcy.
Wybija się tutaj głos nowego RPO, prof. Marcina Wiącka, który przypomniał, że Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy uchwaliło rezolucję mówiącą, iż fakt bycia zaszczepionym nie może być wyłączną przesłanką zróżnicowania sytuacji prawnej obywateli. Niestety, ten trzeźwy głos na rzecz obywatelskiej równości umknął w coraz bardziej złowrogim jazgocie, przywodzącym na myśl najgorsze momenty historii Zachodu.
Autor jest publicystą „Do Rzeczy"