Były zomowiec Ireneusz K., przypuszczalny sprawca śmiertelnego pobicia licealisty Grzegorza Przemyka, syna opozycyjnej działaczki Barbary Sadowskiej, w maju 1983 r., nie zostanie osądzony. Sąd Apelacyjny w Warszawie nie uznał jego czynu za zbrodnię komunistyczną, która nie ulega przedawnieniu.
Sąd umorzył sprawę, uznając, że karalność czynu Ireneusza K. przedawniła się już w 2005 r.
Wyrok jest prawomocny. Jednak pełnomocnicy ojca Grzegorza Przemyka zapowiadają złożenie skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego. – Wyciągnęli mi syna na komisariat, zabili, a teraz nie ma winnych – powiedział po rozprawie Leopold Przemyk.
– Sprawiedliwości stało się zadość – triumfował z kolei jeden z obrońców Ireneusza K. Jan Brzykcy.
Sąd wczoraj w ogóle się nie zajmował kwestią odpowiedzialności Ireneusza K. za śmierć Przemyka. Apelacja dotyczyła jedynie kwestii przedawnienia się jego czynku. Odpowiedzialność Ireneusza K. uznał już w 2008 r. sąd okręgowy, który stwierdził, że ów zomowiec był jednym z trzech milicjantów biorących udział w pobiciu Przemyka 12 maja 1983 roku na komisariacie przy Jezuickiej w Warszawie.