Sebastian Kita z Bystrzycy Nowej od miesiąca przebywa w placówce opiekuńczo-wychowawczej w Lublinie. Trafił tam na podstawie decyzji sądu, który opierając się na opinii kuratora, uznał rodziców chłopca za niezdolnych do wychowywania dziecka. Wśród głównych argumentów sądu jest zła sytuacja finansowa (której skutkiem był opłakany stan rodzinnego domu) oraz stan zdrowia niepracujących rodziców. Matka Sebastiana cierpi na depresję. Chory na cukrzycę ojciec przeszedł niedawno dwie amputacje chorej nogi.
Historię chłopca ujawniło radio TOK FM, potem losy 11-latka relacjonowały niemal wszystkie media w kraju. Dzięki temu pomoc rodzinie Kitów zaoferowali sąsiedzi, samorząd i Caritas. A w sprawę zaangażował się m.in. rzecznik praw dziecka. Po jednej z publikacji "Rz" na ten temat, interwencję zapowiada też dr Janusz Kochanowski, rzecznik praw obywatelskich. - Zaniepokojony opisywaną w mediach historią 11-letniego Sebastiana postanowił się w nią zaangażować. Dlatego zwróciliśmy się do Sądu Rejonowego w Lublinie z prośbą o udzielenie szczegółowych informacji o przebiegu i aktualnym stanie postępowania - mówi "Rz" Anna Kabulska z biura RPO.
W piśmie do lubelskiego sądu przedstawiciele RPO proszą też o "ogólne nakreślenie sytuacji opiekuńczo-wychowawczej rodziny".
Tymczasem w domu Sebastiana trwa remont. Dzięki zbiórce parafian udało się wymienić okna, odnowić ściany i podłogi. - Wkrótce syn będzie miał swój własny pokój - zapowiada Dariusz Kita, ojciec chłopca, który liczy, że po remoncie syn będzie mógł wrócić do domu. - Mam nadzieję, że do kolejnej rozprawy uda się wszystko naprawić i Sebastian będzie z nami - dodaje.
Kolejna rozprawa w sądzie ma się odbyć w połowie kwietnia.