Rz: Szkolnictwo zawodowe przeżywa w Polsce kryzys. Pani chyba go nie odczuwa?
Elżbieta Hanc:
Cały system oświaty narzeka na finansowanie, szkolnictwo zawodowe szczególnie, bo jest o wiele droższe. Doposażanie pracowni w najnowszy sprzęt jest niezwykle kosztowne, dlatego nadrabiamy jakością kształcenia. Na brak kandydatów nie narzekam, więc ten kryzys w szczególny sposób mnie nie dotyka.
Wyników maturalnych mogą pozazdrościć wam niektóre licea. Jak to się robi?
Naszą markę budowaliśmy przez lata. Stworzyliśmy szkołę, która jest bardzo dobrze postrzegana w środowisku młodzieży. Wiedzą, że jej ukończenie gwarantuje znalezienie dobrej pracy i jest przepustką do najlepszych uczelni technicznych. Wśród chętnych mam wielu pasjonatów, a to ułatwia pracę dydaktyczną. Młodzi ludzie, którzy do mnie trafiają, wiedzą, że będą to lata ciężkiej pracy, bo oprócz matury czeka ich egzamin zawodowy. Mam zatem ten komfort, że w mojej szkole kształcą się uczniowie ponadprzeciętnie zmobilizowani do nauki oraz o większych zdolnościach.