„Rz” dotarła do raportu, który dowódca Sił Powietrznych gen. Andrzej Błasik przygotował dla Aleksandra Szczygły. Dotyczy on włączenia samolotów F-16 do polskich Sił Zbrojnych. Trafił do szefa MON w październiku. – Minister zamówił ten dokument, by się zorientować, jak naprawdę wygląda sytuacja – mówi jego rzecznik Jarosław Rybak.
Okazuje się, że mimo optymistycznych zapewnień myśliwcom kupionym za 3,5 miliarda dolarów grozi uziemienie. Brakuje pieniędzy na szkolenie pilotów i personelu technicznego. Aby wykorzystać 48 amerykańskich maszyn, które kupimy do 2008 roku, trzeba przeszkolić 72 pilotów i 1348 osób personelu technicznego.
Do tej pory w Stanach Zjednoczonych pełne szkolenie przeszło zaledwie 20 pilotów (jeden z nich z powodu kłopotów ze zdrowiem odszedł do cywila), 29 się uczy, ale tylko 12 ćwiczy na F-16. 13 uczy się języka angielskiego w Lackland, a czterech szkoli się na symulatorze lotu T-38C.
Po powrocie do Polski piloci nie mają na czym szlifować umiejętności, bo nie ma m.in. samolotu szkoleniowego i instruktorów. W raporcie czytamy: „Dostrzegając możliwość załamania się systemu szkolenia w Polsce, Dowództwo Sił Powietrznych poszukuje rozwiązań alternatywnych”. Dlatego gen. Błasik wraz z dyrektorem programu F-16 w MON płk. Andrzejem Wąsiewiczem poprosił zastępcę sekretarza amerykańskich sił powietrznych Bruce’a S. Lemkina o dodatkową rezerwację miejsc szkoleniowych dla polskich pilotów w latach 2009 – 2012.
„Pozwoli to na zachowanie możliwości szkoleniowych do czasu pozyskania przez Siły Powietrzne samolotu szkolenia zaawansowanego” – przewidują autorzy raportu.