Historia socjaldemokracji na sprzedaż

SLD bez rozbratu? Kamienica, która była świadkiem wzlotów i upadków lewicy, może pójść pod młotek. Partia ma na transakcji zarobić około 60 milionów złotych

Aktualizacja: 10.01.2008 06:36 Publikacja: 10.01.2008 06:08

Historia socjaldemokracji na sprzedaż

Foto: Rzeczpospolita

Gmach przy ul. Rozbrat na warszawskim Powiślu jest historią polskiej lewicy. To w tych murach odbyła się niezwykła transformacja – z dnia na dzień postkomunistyczni aparatczycy zmienili się w europejskich socjaldemokratów i rozpoczęli marsz po władzę.

Są wczesne lata 90., burzliwy okres transformacji politycznej i gospodarczej. Ale w gmachu przy Rozbracie, w siedzibie SdRP panuje klimat głębokiego PRL. Generał Wojciech Jaruzelski spotyka się z grupą działaczy partyjnych z okazji 1 Maja, święta ludzi pracy.

– Towarzysze – mówi Jaruzelski. – Nie wiem, czy dobrze zrobiliśmy, oddając władzę. Lud cierpi!

– Rzeczywiście na Rozbracie na początku lat 90. panowała tzw. atmosfera Koblencji – wspomina historyk Tomasz Nałęcz, który przez kilkanaście miesięcy był wiceszefem SdRP.

Historycy określają w ten sposób atmosferę panującą w grupie politycznej, która snuje plany na przyszłość, w ogóle nie rozumiejąc zachodzących wokół nich przemian historycznych. Nałęcz wspomina, że gdy w marcu 1990 roku przygotował uchwałę potępiającą wydarzenia z marca 1968, usłyszał od jednego ze starych działaczy PZPR: „towarzyszu, mówicie językiem wroga“.Takie słowa o języku wroga zapewne rozbrzmiewały w murach kamienicy przez lata. W czasach PRL w tym gmachu mieścił się ośrodek szkoleniowy KC PZPR, do którego na szkolenia ideologiczne przybywali towarzysze z całego kraju. Na początku lat 70. Edward Gierek, świeżo upieczony I sekretarz KC PZPR, nakazał wybudować przy kamienicy hotel, żeby partyjni działacze mieli na miejscu nocleg. Z tamtych czasów pochodzi też szklany łącznik między hotelem a kamienicą, pozwalający kursantom przechodzić suchą nogą z jednego budynku do drugiego.

Socjaldemokracja RP przeprowadziła się na Rozbrat na początku 1990 roku prosto z tzw. białego domu, czyli z wyłożonej marmurami siedziby KC PZPR przy ul. Nowy Świat.

Część założycieli nowej partii, szczególnie jej przewodniczący Aleksander Kwaśniewski, nalegała na przenosiny w inne miejsce. W ten symboliczny sposób chcieli odciąć się od historii poprzedniczki. Ale dla innych przeprowadzka z marmurów w centrum stolicy do siermiężnej kamienicy przy Rozbrat była prawdziwym wygnaniem, widomym znakiem upadku partii.

Kamienica na Powiślu szybko jednak stała się świadkiem spektakularnych triumfów postkomunistycznej lewicy. Zaledwie po czterech latach od upadku komunizmu w 1993 roku SdRP doszła do władzy.

Dwa lata później na Rozbracie miał miejsce pełen emocji wieczór po II turze wyborów prezydenckich. Największa sala konferencyjna pękała w szwach. Co godzinę aktywiści SdRP z zapartym tchem śledzili w telewizji sondaże. Wieczór rozpoczął się przewagą Lecha Wałęsy, ale ekipa Kwaśniewskiego nie traciła humoru. Gdy godzinę później nadal wygrywał Wałęsa, na sali zaczęło być nerwowo. O godzinie 23 telewizja po raz kolejny obwieściła przewagę urzędującego prezydenta. Wszyscy zaczęli się rozchodzić w ponurych nastrojach. Sala powoli pustoszała, gdy nagle gdzieś na dole rozległy się okrzyki radości. To radio podało, że Kwaśniewski wyprzedził Wałęsę. Roześmiani aktywiści zaczęli gromadnie powracać. Nie wiadomo skąd na sali pojawiło się wino musujące, strzelały korki. Rozbrat świętował zwycięstwo swojego lidera.

– A ja pamiętam inny wieczór wyborczy, w 1997 roku – wspomina Leszek Miller, który spędził na Rozbracie 15 lat. – Tego dnia sala konferencyjna również była pełna, ale gdy okazało się, że wygrała AWS, wszyscy szybko wyszli. Po godzinie zostałem tylko ja z żoną i niedobitki działaczy z terenu.

Przegranych kolegów kilka tygodni później pocieszył Aleksander Kwaśniewski. Nadał byłym parlamentarzystom i wojewodom odznaczenia państwowe. Dekoracja odbyła się po cichutku, na ul. Rozbrat. Niestety sprawa się wydała, bo jeden z działaczy terenowych pochwalił się odznaczeniem.

Wcześniej jednak, w 1995 roku, gmachem przy Rozbracie wstrząsnęła afera „Olina”. Premier Józef Oleksy został oskarżony przez ówczesnego szefa MSWiA Andrzeja Milczanowskiego o szpiegostwo na rzecz Rosji. W dniu, gdy po raz pierwszy pojawiły się informacje na ten temat, w środku nocy około godziny 2 do gmachu przy ul. Rozbrat zaczęli ściągać na nadzwyczajną naradę najważniejsi politycy SdRP, w tym urzędujący ministrowie. Zastanawiali się, czy stanąć murem za Oleksym.

– Sprawa nie była prosta. Ubiegaliśmy się wówczas o przyjęcie do NATO, a tu oskarżenia o szpiegostwo – opowiada Miller. – Na szczęście Amerykanie dali się przekonać, że ta sprawa może być prowokacją.

Rozbrat jednak przez kilkanaście miesięcy przypominał oblężoną twierdzę. W siedzibie partii okopał się Oleksy, który pod naciskiem opinii publicznej odszedł ze stanowiska premiera. Wszystkie narady partyjne były zamknięte dla prasy. Aż tu pewnego dnia w siedzibie SdRP pojawił się Irlandczyk, który tak długo błąkał się po korytarzach, aż ktoś zaprowadził go do gabinetu Oleksego.

– Nie wiem, kto go do mnie skierował – skarży się Oleksy. – Okazało się, że ten człowiek miał powiązania z terrorystami, że śledzą go ludzie Siemiątkowskiego (Zbigniew Siemiątkowski nadzorował wówczas UOP – red.), Cimoszewicz (ówczesny premier – red.) do mnie dzwoni i pyta, jakie ja mam kontakty z Irlandczykami, u Kwaśniewskiego powstaje notatka na ten temat, no po prostu obłęd.

Oleksy do dzisiaj jest przekonany, że Irlandczyk został nasłany celowo, aby go skompromitować.

Wielkie triumfy miały jeszcze zagościć na Rozbracie w pierwszych latach XXI wieku. Ale z tego okresu wszyscy zapamiętali przede wszystkim incydent w restauracji Pod Żubrem, która mieściła się na parterze.Któregoś dnia biesiadował w niej Mariusz Łapiński, szef mazowieckiego SLD, w towarzystwie Aleksandra Naumana i dwóch innych osób. Traf chciał, że Pod Żubra zajrzał też fotoreporter „Newsweeka” i zrobił zdjęcie politykom SLD. Gdy wyszedł, wybiegło za nim dwóch młodych działaczy Sojuszu, poturbowali go i zniszczyli aparat. Fotoreporter był pewny, że zrobili to na polecenie Łapińskiego. Ta historia jak kamień milowy oznaczyła koniec ery świetności lewicy. Teraz partia zastanawia się, czy nie pozbyć się swojej kultowej siedziby.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki e.olczyk@rp.pl

Gmach przy ul. Rozbrat na warszawskim Powiślu jest historią polskiej lewicy. To w tych murach odbyła się niezwykła transformacja – z dnia na dzień postkomunistyczni aparatczycy zmienili się w europejskich socjaldemokratów i rozpoczęli marsz po władzę.

Są wczesne lata 90., burzliwy okres transformacji politycznej i gospodarczej. Ale w gmachu przy Rozbracie, w siedzibie SdRP panuje klimat głębokiego PRL. Generał Wojciech Jaruzelski spotyka się z grupą działaczy partyjnych z okazji 1 Maja, święta ludzi pracy.

Pozostało 92% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo