Pierwszy raz od kilku lat na tę doroczną uroczystość do sądu konstytucyjnego przybyły w komplecie wszystkie najwyższe władze państwa.
Był marszałek Sejmu Bronisław Komorowski i wicemarszałek Senatu Marek Ziółkowski, minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski, pierwszy prezes Sądu Najwyższego Lech Gardocki i prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego Janusz Trzciński, rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski oraz przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa Stanisław Dąbrowski.
Najważniejsze orzeczenia wydane przez TK w 2007 r. to te dotyczące lustracji, usytuowania asesorów sądowych w wymiarze sprawiedliwości, trybu uchylania immunitetów sędziowskich oraz prawa mężczyzn do wcześniejszej emerytury – wyliczał prezes TK Jerzy Stępień. W sumie w 2007 r. Trybunał wydał 142 orzeczenia – 73 wyroki i 69 postanowień o umorzeniu. Na rozpatrzenie czeka jednak ok. 200 spraw. Średnio czas oczekiwania na wyrok wynosi w TK 14 miesięcy.
To niejedyna kolejka dotykająca Trybunału i niejedyne zmartwienie prezesa: na wykonanie przez ustawodawcę czeka blisko 130 orzeczeń – najstarsze jeszcze z 1998 r. Wśród nich dotyczące dostępu do zawodów prawniczych, obligacji przedwojennych czy zasad obserwacji psychiatrycznej. Prezesa Stępnia niepokoi także polityczna ocena orzeczeń, w której trudno doszukać się dbałości o autorytet sądownictwa.
Lech Kaczyński mówił m.in. o ogromnej władzy, jaką dysponuje wymiar sprawiedliwości. A ponieważ jest to władza ludzka, a nie boska, stwierdził, to przy całym szacunku dla Trybunału i jego pozycji w demokratycznym państwie musi ona podlegać krytyce, nawet jeśli jest to nieprzyjemne.