Pisaliśmy w "Rzeczpospolitej", że policjanci nie sprawdzili anonimu wskazującego porywaczy oraz zataili kasetę, na której widać szefa gangu, Wojciecha F. kupującego telefon.
Rodzina Olewnika nie była na nich obecna - reprezentował ją pełnomocnik mecenas Ireneusz Wilk. W prokuraturze był także obrońca Remigiusza M., mecenas Paweł Szymanek.
Zarzuty przedstawione policjantom dotyczą niedopełnienia obowiązków skutkujących śmiercią człowieka oraz utrudnianie śledztwa. Żaden z nich nie przyznał się do winy.
Według śledczych szef grupy operacyjnej Remigiusz M. nie zweryfikował informacji zawartych w anonimie z dnia 15 stycznia 2003 roku, który otrzymała rodzina Olewników.
Autor anonimu napisał, że "Krzysztof jest w niebezpieczeństwie" a także podał wskazówki dotyczące jednego z porywaczy. Drugi zarzut wobec Remigiusza M. dotyczy niewłaściwego zabezpieczenia miejsca przekazania okupu porywaczom. Zdaniem śledczych nie przeprowadzono natychmiast oględzin tego miejsca, ale dopiero po trzech dniach, co uniemożliwiło zebranie śladów przestępstwa. M. miał także zaniechać podsłuchu telefonu komórkowego, który sprawcy porwania przekazali Olewnikom. Wykorzystując ten aparat Olewnikowie mieli się kontaktować z bandytami. Zdaniem śledczych M. utrudniał śledztwo, co w konsekwencji przyczyniło się do śmierci Olewnika.