W środę, tuż przed godz. 3 rano, pogoda w okolicach miasta Sibiu w centralnej części Rumunii była fatalna. Padał deszcz, droga była śliska i dlatego kierowca autokaru, wiozący dzieci z Lubelszczyzny na wakacje, jechał ostrożnie i wolno. Razem z kolegą miał dowieźć do Złotych Piasków 46 nastolatków i troje ich opiekunów. Pasażerowie spali.
Nagle w miejscowości Aciliu na odcinku drogi prowadzącej pod górę w przód pojazdu uderzyła wypełniona arbuzami naczepa jadącego z naprzeciwka tira.Ranni zostali kierowca (złamał nogę i rękę) i jeden z opiekunów. Ośmioro dzieci odniosło rany od uderzeń arbuzami. Wszyscy poszkodowani trafili do szpitala. Dzieci wczoraj po południu opuściły już lecznicę. Kierowca i opiekun w dalszym ciągu są hospitalizowani.
Nie wiadomo, co było przyczyną wypadku. Jedna z wersji badanych przez rumuńską policję zakłada, że kierowca ciężarówki nie dostosował prędkości do warunków na drodze i na zakręcie wpadł w poślizg. Niewykluczone też, że tir zbyt ostro wszedł w zakręt.
Na miejsce wypadku pojechała konsul w Bukareszcie Anna Zalewska. W Lublinie obradował Wojewódzki Zespół Zarządzania Kryzysowego pod przewodnictwem wojewody Genowefy Tokarskiej.
– W ocenie zespołu organizatorzy wyjazdu oraz firma ubezpieczeniowa podjęli prawidłowe działania w celu zapewnienia opieki poszkodowanym. Służby wojewody są w stałym kontakcie z MSWiA i MSZ – powiedział Rafał Przech z oddziału komunikacji społecznej Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie.Nieprawidłowości nie stwierdziła też policja. – Autokar, którym jechała młodzież, to volvo z 2006 roku. We wtorek rano, przed wyjazdem z kraju, był kontrolowany przez funkcjonariuszy. Jego stan techniczny nie budził zastrzeżeń – mówi Janusz Wójtowicz, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.