Śledztwo w sprawie tragicznego wypadku, w którym zginął znany polski polityk, trwało blisko pół roku. Wczoraj prokurator zdecydował o jego umorzeniu. Uznał przy tym, że wina leży po stronie Bronisława Geremka.
– Nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Prawdopodobnie z powodu zaśnięcia stracił kontrolę nad pojazdem, zjechał na przeciwległy pas ruchu i doprowadził do zderzenia z fiatem ducato – wyjaśnia Magdalena Mazur-Prus, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Biegli uznali, że prowadzony przez Geremka mercedes był sprawny. We krwi profesora, jak zapewnia Mazur-Prus, nie wykryto alkoholu ani środków odurzających. Badania pozwoliły też wykluczyć zawał serca i śpiączkę cukrzycową.
Do wypadku doszło 13 lipca na drodze krajowej numer 2 koło Nowego Tomyśla w Wielkopolsce. W wyniku zderzenia Geremek zginął na miejscu. Ranne zostały trzy osoby: dwóch mężczyzn podróżujących fiatem oraz pasażerka mercedesa, którym jechał europoseł.
Śledztwo było niezwykle żmudne. – Prokuratura przesłuchiwała nawet osoby, które w czasie wypadku zbierały grzyby w pobliskim lesie – podkreśla Mazur-Prus. Latem śledczy zwrócili się o pomoc do Interpolu. Dzięki temu udało się dotrzeć do obywatela Niemiec, który jechał bezpośrednio za fiatem ducato. Z opisu świadków wynikało, że mercedes tuż przed wypadkiem zachowywał się tak, jakby jego kierowca przysnął.
To jednak zaledwie najbardziej prawdopodobna hipoteza. Pasażerka mercedesa Hanna Z. zeznała w prokuraturze, że nie pamięta okoliczności zdarzenia. Wczoraj udało nam się do niej dotrzeć. O feralnym dniu nie chciała jednak rozmawiać.