Saryusz-Wolski wypowiedział się w wywiadzie dla "The Parliament", magazynu czytanego przez eurodeputowanych i ich współpracowników, że najbardziej prestiżowe stanowisko w Parlamencie nie powinno podlegać technicznym porozumieniom. Dodał, że kandydaci winni walczyć w otwartym konkursie.
Dwie największe frakcje w Parlamencie: chadecy - do których należą Buzek i Satyusz-Wolski - oraz socjaliści mogą zawrzeć porozumienie. Zgodnie z nim Buzek mógłby być przewodniczącym PE przez pierwsze dwa i pół roku następnej kadencji, a niemiecki socjalista Martin Schulz - przez drugie dwa i pół. To właśnie byłoby "techniczne" porozumienie, o którym wspomina Saryusz-Wolski.
Jednak jeśli Jerzy Buzek zostanie przewodniczącym Parlamentu, Jacek Saryusz-Wolski nie zostanie zapewne ponownie wybrany na szefa komisji spraw zagranicznych. Dwa tak prestiżowe stanowiska zwykle nie trafiają bowiem w ręce przedstawicieli tego samego kraju.