Mój sprzeciw wobec systemu – w formie, której mogłem dać wyraz jako aktor – był dwojaki. Po pierwsze nie brałem do wykonania załganych tekstów, które proponowano mi w telewizji czy w radiu. Na scenie było to mniej prawdopodobne, bo byłem w Teatrze Powszechnym w Warszawie, czyli w zespole Zygmunta Hübnera, który nie należał do pieszczochów reżimu. Po drugie były to występy głównie w kościołach, gdzie nie ingerowała cenzura.
Z końcem lat 70., gdy uaktywniła się opozycja, los zetknął mnie z Haliną Mikołajską. Występowaliśmy z poezjami, które były wówczas na indeksie. W Warszawie nikt tego jeszcze nie robił, choć, oczywiście, spotykaliśmy się z innymi kolegami podczas tygodni kultury chrześcijańskiej.
Inne miejsca koncertów to m.in. noc w Piwnicy pod Baranami, z poezją Osipa Mandelsztama, na który przyszedł tzw. cały Kraków z red. Jerzym Turowiczem na czele. W Poznaniu przyjeżdżałem do Teatru Ósmego Dnia. Po występach na KUL w Lublinie zamknęli mnie na 48 godzin. Spotykaliśmy się z Haliną Winiarską i jej mężem Jerzym Kiszkisem, należącymi do grona podobnie zaangażowanych artystów w Gdańsku. Po powstaniu „Solidarności” otworzyło się więcej możliwości. Podczas stanu wojennego częsty kontakt miałem również z księdzem Jerzym Popiełuszką.
Z Haliną Mikołajską recytowaliśmy głównie poezje Czesława Miłosza. Dostawałem od niego autorskie nagrania wierszy i – chałupniczą metodą Janka Kelusa – przegrywałem je w domu na magnetofonach Kasprzaka. Powielałem też recytacje Haliny Mikołajskiej, czeskie piosenki opozycyjne etc. Równocześnie mogłem nagrać do pięciu kaset. Tak stworzyłem oficynę „Wolna taśma”.
Poza tym miałem w domu sklepik z wydawnictwami Nowej Mirosława Chojeckiego. Moja żona Jola była kasjerem; ja je rozprowadzałem. Połowa nakładu „Katynia” leżała w tapczanie córki Agnieszki. Odbywały się też u nas latające uniwersytety. Współpracowałem jeszcze z nielegalną Solidarnością Wiejską. Jeździliśmy po kraju z Wiesiem Kęcikiem, ale to już działania opozycyjne, niezwiązane z moją profesją. Zdarzały się oczywiście represje, ale nie będę się rozwodził, gdzie i na ile mnie wsadzili.