Przeciekające dachy, gnijące drewniane konstrukcje, popękany pomnik upamiętniający masową egzekucję Żydów – miejsc wymagających pilnego remontu w Państwowym Muzeum na Majdanku jest więcej, a dotacje z Ministerstwa Kultury nie pozwalają na wykonanie tych prac.

– Konserwacja wszystkich drewnianych obiektów to koszt rzędu 15 mln zł. Nie mamy takich pieniędzy – mówi dyrektor muzeum Tomasz Kranz, który za pośrednictwem Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie zwrócił się do byłych więźniów obozu i ich rodzin o wsparcie finansowe. Liczy, że oprócz bieżących napraw uda się wybudować nowy pawilon, w którym mieściłoby się centrum edukacji o zbrodniach niemieckich na Lubelszczyźnie. Koszt tej inwestycji szacuje na 30 mln zł.

– Historia Majdanka i innych nazistowskich obozów na terytorium Polski nie dotyczy tylko naszego kraju, ale ma wymiar ogólnoświatowy. Szukanie środków na utrzymanie i rozwój muzeum z różnych źródeł jest więc czymś naturalnym – uważa Piotr Kadlčik z Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie.

Kierownictwo muzeum na Majdanku zainspirowało się Państwowym Muzeum Auschwitz -Birkenau, które zaapelowało o międzynarodową pomoc pół roku temu. – Chcemy pokazać, że oprócz Auschwitz -Birkenau są inne, równie ważne miejsca – mówi Kranz.

– Majdanek zawsze był w cieniu Oświęcimia – mówi Zofia Ulewicz, była więźniarka obozu zaniepokojona stanem baraków. – Tu wszystko wymaga natychmiastowego remontu. Mam nadzieję, że apel przyniesie efekty. Wczoraj minęła 65. rocznica likwidacji obozu na Majdanku. Zginęło w nim ok. 80 tys. osób, w większości Żydów.