[b][link=http://blog.rp.pl/semka/2009/08/24/co-powie-putin/]skomentuj na blogu[/link] [/b]
W wypadku wielu innych wizyt – zapowiedź przybycia czołowej postaci z obcego kraju – raczej poprzedza złagodzenie atmosfery między danymi krajami. Z Rosją i wizytą Putina jest dokładnie na odwrót. Od paru tygodni, nie ma ani dnia, by jakiś rosyjski profesor z najważniejszych historycznych instytutów nie wypuścił za pomocą usłużnych prokremlowskich mediów jakiejś antypolskiej sensacji, skrytykował Polski za kumanie się z Hitlerem lub nie wysławiłby Stalina za roztropny pakt z III Rzeszą - dający Kremlowi ponoć dwa lata cennego czasu na wojenne przygotowania.
"Bitwa o pamięć" to tytuł z "Polski the Times". "Tuż przed 70. rocznicą wybuchu II wojny światowej z Rosji i Niemiec znów ruszył atak. Ofiarą jest historyczna prawda" – tak Polska pisze o niepokojących tezach Eriki Steinbach i rosyjskich państwowych historyków. Przypomnijmy , że w ręcznie sterowanej przez Kreml telewizji Viesti padło właśnie stwierdzenie, że w 1939 roku polski rząd podpisał z Hitlerem tajny protokół do paktu o nieagresji. Według autorów dokumentu protokół miał zakładać wspólne działania militarne Polski i III Rzeszy przeciwko ZSRR.
W tym kontekście celna jest uwaga specjalisty od spraw Rosji doktora Paula Gobe na lamach "Polski": "Dla Rosji historia jest bronią - jak gaz czy bomba atomowa. I w takim przypadku nie ma płaszczyzny porozumienia. Rosjanie będą zakłamywać historię, ale to ma znaczenie tylko na ich podwórku".
Czyżby nie miało to znaczenia? Rosjanie jak zabierają się do czegoś to robią to dobrze. Czy nie zadbają by cały świat mógł poznać i uznać za swoje ich stanowisko historyczne. I nie skąpią na to pieniędzy jak Polska.