Sąd nie ukarał złych zabaw ojca

Biegłe stwierdziły, że ojciec prezentował dziewczynce „treści pornograficzne”. Sąd to potwierdził. Wyrok: niewinny

Publikacja: 15.09.2009 05:44

Hanna (na zdjęciu z córką) czeka na decyzję Sądu Najwyższego. Chce, by uchylił wyrok uniewinniający

Hanna (na zdjęciu z córką) czeka na decyzję Sądu Najwyższego. Chce, by uchylił wyrok uniewinniający jej byłego męża

Foto: Fotorzepa, bartosz jankowski Bartosz Jankowski

Zeznania pięcioletniej Ani, do których dotarła „Rz” są wstrząsające. Pojawiają się w nich szczegóły anatomiczne i opisy zachowań zbyt drastyczne, by je tu przytoczyć.

Bohaterem wyznań dziewczynki jest Z. – niemiecki menedżer i jej ojciec. Na początku lat 90. poznał w Berlinie Hannę, Polkę, studentkę III roku filologii na Uniwersytecie Wolnym. – Przystojny, sympatyczny – opowiada dziś Hanna.

W 1998 r. przeprowadzili się do Olsztyna. On został prezesem dużej firmy. W 2002 roku urodziła się ich córka Ania.

Pięć lat później prokurator oskarżył Niemca o prezentowanie małoletniej treści pornograficznych. Wersję śledczych potwierdził olsztyński sąd. Ale Z. został uniewinniony.

[srodtytul]Jak się bawił tata[/srodtytul]

Znajomość Hanny i Z. była jak historia z bajki. Ona – uzdolniona studentka, on – przystojny, dobrze zapowiadający się menedżer. Szybko wzięli ślub.

W 1998 r. Z. dostał intratną propozycję pracy w Polsce – prezesurę w olsztyńskiej firmie. Przyjechali. Kupili dom w podolsztyńskiej wsi. Urodziła im się córeczka.

Sielanka skończyła się w 2004 r. Z. stracił pracę. Rok później małżonkowie zdecydowali, że wracają do Niemiec. – Mieliśmy zamieszkać sami, ale ku mojemu zdziwieniu Z. po przyjeździe do Niemiec powiedział, że będziemy mieszkać z jego rodzicami – mówi Hanna.

Nie miał wtedy pracy. Hanna wspomina, że często się kłócili. – Tak nie dało się żyć – mówi kobieta.

Jeszcze w 2005 r. Hanna z trzyletnią wówczas córką wróciły do Olsztyna. Z. od czasu do czasu odwiedzał rodzinę. Pierwszy raz w grudniu i styczniu na przełomie 2005 i 2006 r. – Zostawiłam wtedy męża z córką w naszym domu, sama pojechałam na pogrzeb babci – mówi Hanna.

W lipcu 2006 r. kobieta wybrała się z Anią do przyjaciół z sąsiedztwa.

– Mąż przyjaciółki miał i ma bardzo dobry kontakt z Anią i podczas tej wizyty bawili się w piratów – opowiada Hanna. – W trakcie zabawy Ania oświadczyła K., że chciałaby się z nim pobawić „w tatusia”, po czym chwyciła go za krocze.

[srodtytul]Niechętni śledczy[/srodtytul]

Takie zachowanie zaniepokoiło matkę. Poszła z Anią do psychologa. Ocenił, że dziewczynka widziała, jak ojciec się przed nią onanizował. – Jeszcze w październiku 2006 r. złożyłam doniesienie do Prokuratury Rejonowej Olsztyn-Północ – mówi Hanna.

Prokurator najpierw odmówił wszczęcia śledztwa, twierdząc, że nie doszło do przestępstwa. Później śledczy zajęli się sprawą, ale ją umorzyli. Stwierdzili, że Z. niczego złego córce nie zrobił.

„Ania, przesłuchana przed sądem, mówiła o czynnościach fizjologicznych, jakie wykonuje jej ojciec, o anatomicznych szczegółach narządów płciowych ojca i swoim w tym udziale (...) Przyjąć należy, iż małoletnia uczestniczyła w czynnościach fizjologicznych ojca, jednak nie było to uczestnictwo aktywne” – uzasadniła prokuratura w decyzji o umorzeniu śledztwa.

Hanna odwołała się do sądu. Upierała się: – Jest opinia biegłych, z której wynika, że mąż onanizował się przed córką!

[wyimek]Sprawa Ani ruszyła dopiero po roku, gdy zmienił się szef Prokuratury Rejonowejw Olsztynie[/wyimek]

Sąd uznał, że prokuratura przeprowadziła śledztwo pobieżnie, i nakazał jeszcze raz zająć się sprawą. – Razem z mecenasem złożyłam wtedy wniosek o zbadanie córki przez biegłego z zakresu przestępstw seksualnych – mówi matka.

[srodtytul]Prokurator, biznesmen i pan Z.[/srodtytul]

Praktyka taka często stosowana jest przez samych śledczych, bo opinia pozwala określić, czy ktoś był molestowany. To mocny dowód przed sądem.

Ale w przypadku Ani śledczy uznali, że nie będą powoływać biegłych. Taką decyzję w 2006 r. podjął Krzysztof Stodolny, szef Prokuratury Rejonowej Olsztyn-Północ.

Stodolny to dobry znajomy Alfreda P., biznesmena z Olsztyna. W 2007 r. prokuratura zatrzymała P. pod zarzutem usiłowania gwałtu. Trafił do aresztu. Stodolny napisał wtedy do swoich przełożonych wniosek o wyłączenie ze sprawy. Tłumaczył to znajomością z biznesmenem.

Znajomy prokuratora jest też przyjacielem Z. – Bywaliśmy u niego na początku bardzo często, później mąż sam odwiedzał Alfreda – mówi Hanna. P. był potem świadkiem Niemca w procesie rozwodowym.

Prokurator Stodolny przyznaje się do znajomości z biznesmenem. – Ale pana Z. nigdy nie widziałem. Pan P. nigdy też nie mówił o jego sprawie – zapewnia.

W październiku 2007 r. Stodolny został przeniesiony do Prokuratury Okręgowej w Olsztynie.

Nowym szefem śledczych z Olsztyna-Północy został Arkadiusz Szwedowski. Sprawa Ani ruszyła z miejsca. Jeszcze w grudniu 2007 r. prokuratura przesłała do sądu akt oskarżenia przeciwko Z.

Napisano w nim: „W okresie od grudnia 2005 do stycznia 2006 r. (...) w celu zaspokojenia popędu seksualnego prezentował swojej małoletniej córce wykonanie czynności seksualnych poprzez onanizowanie się w jej obecności”.

Prokurator dołączył opinię biegłej. W trakcie rozmów z nią Ania opowiadała, jak tata onanizował się w jej obecności. Zeznania nie pozostawiają wątpliwości: są szczegółowe i zawierają opisy, których dziecko nie mogło wymyślić.

Matka zleciła też prywatną opinię kolejnej biegłej. Ta oceniła sprawę tak samo jak biegła powołana wcześniej przez prokuraturę.

[srodtytul]Niewinny, bo robił to przed wrześniem 2005 r.[/srodtytul]

W czerwcu 2008 r. Sąd Rejonowy w Olsztynie uznał Z. za winnego zarzucanych mu czynów. Skazał mężczyznę na dziesięć miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata.

W aktach sprawy znaleźliśmy ciekawe pismo. Tuż przed ogłoszeniem wyroku do sądu wpłynęło pismo z Prokuratury Okręgowej w Olsztynie z wnioskiem o zwrócenie akt sprawy śledczym. Powód? Akta przejęła Prokuratura Okręgowa. Sąd odmówił.

Pismo to zbiegło się w czasie z awansem Stodolnego. W kwietniu 2008 r. został jednym z zastępców prokuratora okręgowego. – Nie miałem z tym nic wspólnego – twierdzi Stodolny pytany o akta sprawy Z.

Adwokaci ojca Ani odwołali się od wyroku skazującego. Sprawa trafiła do sądu okręgowego. Ten w listopadzie 2008 r. stwierdził, że Z. prezentował małoletniej treści seksualne, ale uniewinnił go od zarzucanych mu czynów.

Dlaczego? Bo uznał, że prokuratura nie udowodniła, iż do onanizowania przy córce doszło po wrześniu 2005 r. A dopiero od tego czasu taka czynność jest w Polsce karana.

Mama Ani: – Ten wyrok był kuriozalny.

Adwokat Z. Feliks Prusak, profesor Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego: – Został skazany w pierwszej instancji, ale sąd okręgowy go uniewinnił. To była bardzo mądra decyzja.

Według profesora Niemiec padł ofiarą pomówienia i manipulacji. – To bardzo nieszczęśliwy człowiek. Gdyby koło studenckie Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego nie podjęło się jego obrony, pewnie popełniłby samobójstwo – twierdzi.

Reprezentujący Hannę adwokat przeoczył termin wniesienia o kasację wyroku. Kobieta wynajęła nowego mecenasa – Hannę Napiórkowską-Matusiak z Olsztyna. – Złożyłam wniosek do sądu w Olsztynie o przywrócenie terminu kasacji – opowiada.

Rozprawa odbyła się pod koniec czerwca tego roku. Najpierw rano sąd decydował o rozwodzie menedżera Z. i Hanny. Sędzia pozwolił ojcu kontaktować się z córką tylko przez telefon.

– Pan wie, co pan robił dziecku – mówił podczas ogłaszania wyroku sędzia.

Kilka godzin później sąd okręgowy decydował, czy przywrócić termin wniesienia o kasację wyroku w sprawie prezentacji treści pornograficznych dziecku. Podczas tej rozprawy wniosek mecenas Hanny poparła prokuratura. Sąd przywrócił termin kasacji.

[srodtytul]Dlaczego prokuratura zmienia zdanie?[/srodtytul]

Niespodziewanie pod koniec lipca Prokuratura Okręgowa z Olsztyna przesłała do Sądu Najwyższego pismo, w którym dowodzi, że... kasacja jest niezasadna. Pismo podpisała żona prokuratora Krzysztofa Stodolnego.

Mieczysław Orzechowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie: – Podczas rozprawy został poparty wniosek o przywrócenie terminu, ale nie odnoszono się do meritum sprawy. To drugie pismo dotyczy właśnie tego, czy kasacja jest zasadna. W ocenie prokuratury nie jest.

Prusak: – Hanna Z. wniosła kasację od wyroku uniewinniającego, ale nie sądzę, by została ona uwzględniona. Tym bardziej że do jej odrzucenia wezwał sam prokurator.

Adwokat historię swojego niemieckiego klienta sprowadza do prostego schematu: – Człowiek przyjechał z Niemiec, wziął kredyty, chciał stworzyć rodzinę, udało mu się, a potem wszystko się rozpadło. Zarzut pedofilii wysunęła jego żona, kiedy poczuła, że przegrywa w sądzie sprawę rozwodową i może stracić majątek.

[i]*imiona dziewczynki i matki zostały zmienione[/i]

Zeznania pięcioletniej Ani, do których dotarła „Rz” są wstrząsające. Pojawiają się w nich szczegóły anatomiczne i opisy zachowań zbyt drastyczne, by je tu przytoczyć.

Bohaterem wyznań dziewczynki jest Z. – niemiecki menedżer i jej ojciec. Na początku lat 90. poznał w Berlinie Hannę, Polkę, studentkę III roku filologii na Uniwersytecie Wolnym. – Przystojny, sympatyczny – opowiada dziś Hanna.

Pozostało 96% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo