Jak się dowiedziała „Rz”, pieniądze pożyczyła od znajomych. – Byliśmy przekonani, że nasz klient będzie mógł opuścić areszt 25 listopada, gdy upływa termin aresztu tymczasowego. Sąd zinterpretował to inaczej, ale dobrze – mówi w imieniu obrońców mecenas Jacek Pietrzak.

Lew R. spędził w areszcie pół roku jako podejrzany w śledztwie dotyczącym korupcji i fałszowania dokumentacji medycznej. Sąd w czwartek zdecydował o uwolnieniu jego i pięciu innych podejrzanych w tej sprawie. M. in. adwokata R. Andrzeja P., za którego zwolnienie wyznaczył kaucję 200 tys. zł. W piątek sąd zdecydował wypuścić kolejnych siedmiu, wśród nich syna Lwa

– Marcina R. Ten jednak wyjdzie 25 listopada, po upłynięciu terminu tymczasowego aresztowania, bo w jego wypadku kaucji nie wyznaczono. – Zażalimy się na nieprzedłużenie aresztów – mówi Jarosław Szubert, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi. – Sąd przyznaje, że istnieje obawa matactwa i zagrożenie wysoką karą, a wypuszcza podejrzanych.