Prokuratura sprawdzała czy Doda pobiła w czasie styczniowej imprezy zorganizowanej z okazji otwarcia klubu przy ul. Pańskiej aktorkę Monikę Jarosińską. Między gwiazdami doszło najpierw do awantury, a potem szarpaniny.
Na początku żadna ze stron nie chciała publicznie opowiadać się w mediach o zdarzeniu. Potem Jarosińska mówiła kolorowej prasie, że Dorota w wulgarny sposób zarzuciła jej, że sypia z jej byłym mężem Radosławem Majdanem.
Potem złapała ją za włosy, wtedy aktorka miała ją odepchnąć. A to miało rozsierdzić piosenkarkę, która uderzyła Jarosińską w twarz i podrapała, grożąc: "Zniszczę twoją karierę, już cię nie ma! Zdechniesz na białaczkę".
Wczoraj prokuratura umorzyła sprawę. - Prokurator uznał, że brak jest dostatecznych przesłanek wskazujących na popełnienie przestępstwa - powiedziała nam Monika Lewandowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej. Wynikało to m.in. z tego, że zeznania obydwu pań były rozbieżne.
Prokuratura przyznała, że w czasie zajścia w klubie Show została naruszona nietykalność cielesna aktorki i została ona podrapana. Jednak zdaniem śledczych tego typu przestępstwo może być ścigane na drodze oskarżenia prywatnego. - Nie ma interesu społecznego w ściganiu tego przestępstwa przez prokuraturę - dodała prokurator Lewandowska.