– Dziesiąty dzień kwietnia to dzień symbol – mówiła w Lublinie Teresa Misiuk ze społecznego komitetu obchodów pierwszej rocznicy katastrofy smoleńskiej, przypominając zbrodnię katyńską z 1940 r. i ubiegłoroczny wypadek Tu-154. – Miliony polskich serc zamarły na wieść o tragedii, która nie powinna się wydarzyć. Nie pozwolimy zgasić zniczy tej pamięci. Zrobimy wszystko, by przekazać ją następnym pokoleniom.
Jak przebiegał 10 kwietnia w Polsce?
Przeczytaj dokładną relację na rp.pl/Smolensk
– Lech Kaczyński to był mój prezydent, musiałem tutaj przyjść – podkreślał Bogusław Gajlon, który przybył wczoraj rano w okolice ronda Ofiar Katastrofy Smoleńskiej w Szczecinie. Zebrało się tam około 100 osób, które z biało-czerwonymi flagami przewiązanymi kirem i naklejkami „Smoleńsk 2010. Pamiętamy" na ubraniach odśpiewały hymn i odmówiły „Ojcze nasz". Po południu setki szczecinian uczestniczyły w mszy świętej w katedrze, podczas której poświęcono tablicę upamiętniającą ofiary katastrofy prezydenckiego samolotu.
Ponad 600 osób przemaszerowało rano z Rynku Głównego w Krakowie pod Krzyż Katyński. Nieśli transparenty w kilku językach, także po rosyjsku, z napisem: „Rosjanie, oddajcie Polsce prezydencki samolot". Były też hasła atakujące rząd. „Zabito prezydenta, teraz zdrajcy z PO sprzedają Polskę" – głosiło jedno z nich.