SLD traci wpływy w mediach publicznych

Spotkanie u prezydenta. Wszystkie kluby namawiały go do rozwiązania rady. Ograny przez Platformę Sojusz został sam

Publikacja: 05.07.2011 04:14

Zbigniew Chlebowski (PO) i śp. Jerzy Szmajdziński (SLD) w 2009 r. porozumieli się w sprawie mediów

Zbigniew Chlebowski (PO) i śp. Jerzy Szmajdziński (SLD) w 2009 r. porozumieli się w sprawie mediów

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Szefowie klubów parlamentarnych PO, PSL, PiS i PJN spotkali się wczoraj z prezydentem Bronisławem Komorowskim, aby namawiać go do rozwiązania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Jeśli głowa państwa odrzuci sprawozdanie KRRiT, tak jak uczynił to wcześniej parlament, rada w obecnym składzie przestanie istnieć.

Na jej utrzymaniu zależy tylko SLD. Bo w nowym składzie prawdopodobnie nie dostanie dwóch miejsc, które dziś pozwalają mu wpływać na decyzje. – Trzeba było widzieć, jak zbladł przewodniczący Napieralski, kiedy Sejm odrzucał sprawozdanie. Oni do końca w to nie wierzyli – mówi jeden z posłów opozycji.

Grzegorz Napieralski swoje racje w Pałacu Prezydenckim przedstawił  już w piątek. – Mamy nadzieję, że prezydent spojrzy na to z punktu widzenia publicznego, a nie partyjnego – mówi Tomasz Kalita, rzecznik Sojuszu.

Trzy podejścia do TVP

Platforma Obywatelska zabrała się do mediów publicznych już na początku kadencji. Przygotowała obszerną nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji, której przyjęcie umożliwiłoby rozwiązanie ówczesnej KRRiT wyłonionej za czasów rządów PiS i powołanie całkiem nowej, już wedle gustu większości parlamentarnej PO – PSL. Partie rządzące nie chciały się jednak dogadać w sprawie nowej ustawy z lewicą. W efekcie, gdy prezydent Lech Kaczyński odmówił podpisania noweli, SLD z PiS podtrzymały weto i w lipcu 2008 r. ustawa trafiła do kosza. Ten moment stał się podwaliną pod przyszłą medialną koalicję PiS – SLD. Obie partie oficjalnie zaprzeczały, że taka istnieje, ale fakty świadczyły o tym, że zaczęły rozdawać karty w publicznym radiu i TVP.

Drugie podejście PO do zmiany ustawy o radiofonii i telewizji zostało staranniej przygotowane.

Zbigniew Chlebowski, ówczesny szef Klubu PO, prowadził rozmowy ze Stanisławem Żelichowskim, szefem Klubu PSL, i Jerzym Szmajdzińskim z lewicy. W marcu 2009 roku projekt był dopięty na ostatni guzik.

Wszystko wskazywało na to, że tym razem ustawa znosząca abonament radiowo-telewizyjny, przewidująca finansowanie programów misyjnych bezpośrednio z budżetu państwa i wprowadzająca tzw. licencje programowe zostanie uchwalona.

Porozumienie zburzył jednak premier Donald Tusk, który oświadczył, że budżetu państwa nie stać na finansowanie mediów publicznych. Chlebowski publicznie przepraszał polityków SLD za zerwanie tego kompromisu. Ci jednak byli wściekli, że dali się wystrychnąć na dudka, i zarzekali się, iż ustawy, która nie gwarantuje finansowania programów misyjnych, nie poprą. – Platforma Obywatelska skazała tę ustawę na niepowodzenie – mówił Napieralski w „Sygnałach dnia" we wrześniu 2009 r.

Gdy prezydent zawetował drugą ustawę, PiS i SLD ponownie podtrzymały weto w Sejmie.

Dlatego ogromnym zaskoczeniem był fakt, że latem 2010 r. Sojusz poparł kadłubkową nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji po raz trzeci zgłoszoną przez PO, w której nie było ani nowych zasad finansowania TVP, ani przepisów o licencji programowej.

Szachowani Orłem

Wcześniej SLD zdecydował się razem z Platformą i PSL zagłosować w Sejmie za odrzuceniem sprawozdania KRRiT za 2009 rok. To otworzyło drogę do rozwiązania rady. W nowej SLD dostał aż dwa z pięciu miejsc. – Kiedy Platforma postanowiła rozwiązać Krajową Radę, w której zasiadałem, z sygnałów płynących od PSL wynikało, że nie są do końca do tego przekonani. Dlatego Platforma dogadała się z SLD – twierdzi Witold Kołodziejski, przewodniczący rozwiązanej w ubiegłym roku KRRiT.

Ale, by usunąć z mediów publicznych ludzi PiS, trzeba było zmienić też rady nadzorcze. To wymagało zmian w ustawie o radiofonii i telewizji. Stąd tzw. mała nowelizacja przygotowana przez PO. Przewidywała natychmiastowe rozwiązanie dotychczasowych rad i zmieniała zasady ich wyboru.

To był początek końca Sojuszu w mediach publicznych.

 

Wewnątrz nowej Krajowej Rady problemy pojawiły się niemal od razu. SLD żądał więcej miejsc w radzie nadzorczej telewizji publicznej, niż Platforma była skłonna mu dać. Wobec braku porozumienia wybór się przeciągał. Rosło napięcie i frustracja obu stron. Niespodziewanie rada nadzorcza TVP dzięki wsparciu przedstawiciela ministra skarbu z PO przywróciła do pracy zawieszonego prezesa TVP Romualda Orła i jego zastępcę Przemysława Tejkowskiego. Ci natychmiast zaczęli usuwać ludzi, głównie związanych z lewicą. Po trzech dniach Orzeł i Tejkowski zostali ponownie zawieszeni, a w Krajowej Radzie doszło do porozumienia.

Dziś niektórzy politycy lewicy żałują, że wówczas nie dogadali się z Orłem o wspólnym rządzeniu TVP, tylko postawili na porozumienie z PO. – Do dziś mielibyśmy Dwójkę, TVP Info i więcej wpływu na wszystko, bo PiS zawsze dotrzymywało umów – mówi jeden z nich.

Teraz w mediach stracili wszystko – odwołano szefa TVP Info Łukasza Kardasa, zaufanego człowieka Napieralskiego, i dyrektora TVP 2 Rafała Rastawickiego.

Teraz SLD liczy już tylko na to, że prezydent ocali KRRiT, tym samym ocalając jego wpływy w radiu i telewizji. – Wersję o tym, że Komorowski uratuje Sojusz, rozpuszczają ludzie Włodzimierza Czarzastego, bo było w tej ekipie przekonanie, że są nietykalni – mówi warszawski polityk SLD.

– W polityce nie ma ludzi nietykalnych. Wygląda na to, że w kwestiach medialnych lewica zakiwała się na śmierć – uważa Kołodziejski.

Zwłaszcza że trwa kampania wyborcza i zanosi się na to, że nikt już nie pokaże Grzegorza Napieralskiego, jak o 6 rano pod hutą rozdaje jabłka.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorek k.baranowska@rp.pl, e.olczyk@rp.pl

Szefowie klubów parlamentarnych PO, PSL, PiS i PJN spotkali się wczoraj z prezydentem Bronisławem Komorowskim, aby namawiać go do rozwiązania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Jeśli głowa państwa odrzuci sprawozdanie KRRiT, tak jak uczynił to wcześniej parlament, rada w obecnym składzie przestanie istnieć.

Na jej utrzymaniu zależy tylko SLD. Bo w nowym składzie prawdopodobnie nie dostanie dwóch miejsc, które dziś pozwalają mu wpływać na decyzje. – Trzeba było widzieć, jak zbladł przewodniczący Napieralski, kiedy Sejm odrzucał sprawozdanie. Oni do końca w to nie wierzyli – mówi jeden z posłów opozycji.

Pozostało 89% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo