Prawdopodobnie dziś będą znane wstępne wyniki sekcji zwłok półrocznej Magdy z Sosnowca – dziewczynki, której przez dziesięć dni szukała cała Polska. Wiele wskazuje na to, że podważą one wersję wydarzeń prezentowaną przez matkę dziecka.
Jak wynika z informacji „Rz", policjanci, którzy znaleźli ciało, nie widzieli zewnętrznych obrażeń na ciele dziewczynki. – Wyglądała, jakby spała – opowiada „Rz" jeden z policjantów, który znalazł ciało Madzi. – Patolog ściągnął tylko czapeczkę. Nie było żadnego obrażenia, żadnego śladu krwi ani na twarzy, ani na główce. Ubranka nie udało się zdjąć, bo było kompletnie zamarznięte – dodaje.
22-letnia Katarzyna W., matka Madzi, tłumaczyła, że feralnego dnia, 24 stycznia, dziecko wypadło ze śliskiego kocyka i uderzyło głową w wysoki próg w domu. Dlaczego nie wezwała pogotowia? – Tłumaczyła, że wystraszyła się sytuacji i działała w emocjach – mówi prokurator Marta Zawada-Dybek, rzeczniczka katowickiej prokuratury.
Matka zeznała, że dziewczynka w wyniku upadku zmarła, a ona w panice schowała ciało dziecka w ruinach budynku blisko parku Żeromskiego. Potem upozorowała porwanie.
Jak się dowiedziała „Rz", brak obrażeń na główce dziecka to niejedyne wątpliwości podważające prawdomówność matki. Policjanci mieli zatrzymać Katarzynę W. za kilka dni. Uprzedził ich Krzysztof Rutkowski, który w czwartkową noc wydobył z Katarzyny W. przyznanie się do winy. Nagranie przekazał telewizjom. – Zebraliśmy dowody potwierdzające, że matka nie mówi prawdy, wychwyciliśmy te niespójności. Katarzyna W. miała być przesłuchana, jestem przekonany, że przyznałaby się do winy – opowiada jeden z funkcjonariuszy Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Dowodami są m.in. wyciągi z logowania komórki matki (tzw. BTS), które w kilku punktach nie potwierdzały wersji, którą przedstawiała śledczym podczas trzykrotnego przesłuchania.