Jeśli wierzyć łódzkim śledczym, to prawda o jednej z najbardziej tajemniczych zbrodni ostatnich lat: zuchwałym zabójstwie byłego szefa polskiej policji, może okazać się prozaiczna.
– Generał Marek Papała zginął w wyniku napadu rabunkowego. Został zatrzelony kiedy próbowano ukraść mu samochód – do takich zaskakujących ustaleń doszła Prokuratura Apelacyjna w Łodzi.
To przełom w śledztwie stawiający pod znakiem zapytania wszystko, co dotychczas wiemy o tej sprawie: przede wszystkim, że zbrodnię miał zlecić Edward Mazur, biznesmen z USA.
Pięciu zatrzymanych
Prokuratorzy i policjanci twierdzą, że zebrali dowody na to, że w głośnej zbrodni miało brać udział pięć osób. – Dwie z nich usłyszały zarzut zabójstwa gen. Papały połączony z zarzutem rozboju – mówił Jarosław Szubert, rzecznik łódzkiej apelacji.
Jedną z nich jest Igor Ł., ps. Patyk, kiedyś słynny złodziej samochodów. To on – według nieoficjalnych informacji – miał strzelić do generała, gdy ten zaparkował swoje daewoo espero przed domem w Warszawie.
Jak doszło do zabójstwa?
Marek Dyjasz, dyrektor Biura Kryminalnego KGP, wyjaśnił, że dowody wskazują na to, że generał po prostu trafił na akcję złodziei, którzy chcieli ukraść mu wóz. – Jeden ze sprawców – oddał strzał – mówił Szubert.
To powrót do pierwotnej wersji, rozważanej tuż po zabójstwie.
Do przełomu – jak mówił Dyjasz – miało dojść 14 miesięcy temu. Dowody, które rzucają nowe światło na zdarzenia z tragicznego dnia śledczy zdobyli dzięki zeznaniom świadka koronnego – mającego „bezpośrednie informacje" z miejsca zbrodni – mówili prokuratorzy.