Jak poinformował rp.pl Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury, do sądu wysłano właśnie akt oskarżenia w tej sprawie. Tragiczny wypadek miał miejsce 16 grudnia ub. roku o godzinie 4 nad ranem na ul. Kościuszki w Łodzi.
Jarosław S. jechał mercedesem pożyczonym od dziadka koleżanki. Przed wypadkiem mężczyzna spożywał alkohol, jak ustalono było to jedno piwo wypite na kilka godzin przed zdarzeniem. – Przez miasto jechał bardzo szybko. Na pasach potrącił pieszego. Zatrzymał na chwilę auto, ale nawet nie spojrzał na ofiarę i szybko odjechał – opowiada prok. Kopania.
Potrącony 34-latek zmarł na miejscu w wyniku rozległych obrażeń. Mężczyzna śpieszył o tej porze do pracy. Był trzeźwy. Prokuratura szybko ustaliła do kogo należało auto , które potrąciło pieszego. – Na szczęście wnuczka właściciela przypomniała sobie komu pożyczyła samochód – mówi prok. Kopania. Sprawca wypadku zaczął się ukrywać. Rozesłano za nim list gończy. W połowie stycznia mężczyzna sam zgłosił się na policję i trafił do aresztu. – Przyznał się do spowodowania wypadku, ale utrzymywał, że pieszy wtargnął mu na jezdnię – mówi prok. Kopania.
Biegli stwierdzili, że w momencie wypadku mercedes pędził z prędkością 94 –112 km na godzinę podczas gdy dozwolona wynosi 60 km na godzinę. Jarosław S. tłumaczył śledczym, że uciekł z miejsca wypadku, bo się wystraszył. Teraz w areszcie czeka na rozpoczęcie procesu. Grozi mu do 12 lat więzienia.