Jutro spotykają się liderzy trzech partii oraz dwóch stowarzyszeń tworzących koalicję Europa Plus, czyli Janusz Palikot, szef RP, Wojciech Filemonowicz, lider SdPl, Piotr Musiał, przewodniczący Racji Polskiej Lewicy, Ryszard Kalisz, szef nowego stowarzyszenia, którego nazwa zostanie ogłoszona w poniedziałek, i Marek Siwiec, przewodniczący stowarzyszenia Europa Plus.
Mają ustalać dalszą strategię działania. I choć Palikot w tej piątce jest jedynym, który dysponuje realną siłą polityczną, to jego znaczenie nie jest ani trochę większe niż pozostałych. Aleksander Kwaśniewski na każdej konferencji Europy Plus występuje co prawda u jego boku, ale pozycja Ruchu Palikota w projekcie eksprezydenta jest słaba.
Tylko jeden poseł RP Michał Kabaciński został pełnomocnikiem wojewódzkim koalicji Europa Plus. A pierwsze przymiarki do list kandydatów na europosłów również dla partii Palikota nie są zachęcające. Z nieoficjalnych informacji wynika, że na jedynkach takich list może znaleźć się tylko jeden polityk Ruchu Palikota, czyli Robert Biedroń. Nie ma na nich Anny Grodzkiej, choć wcześniej wymieniano jej nazwisko.
Wojciech Filemonowicz z SdPl twierdzi, że to wcale nie świadczy o marginalizowaniu Ruchu Palikota. – Po prostu nie przyjęliśmy partyjnych parytetów przy konstruowaniu list – mówi Filemonowicz.
Na razie wśród kandydatów wymieniani są: Włodzimierz Cimoszewicz (on sam zachowuje chłodny dystans do tej inicjatywy, a nawet mówi, że być może w ogóle odejdzie z polityki), Marek Siwiec, Genowefa Grabowska, Józef Pinior, Arkadiusz Kasznia, Robert Kwiatkowski i Robert Biedroń. Start samego Kwaśniewskiego nie jest jeszcze przesądzony. Tak czy inaczej, polityk RP jest w tym towarzystwie osamotniony i być może tak pozostanie, jeżeli Europa Plus zrealizuje swoją zapowiedź i połowę pierwszych miejsc przeznaczy dla kobiet. W wyborach do europarlamentu okręgów jest 13, a więc przynajmniej sześć pań powinno otwierać listy, a z Ruchu Palikota znana jest tylko Grodzka.