Reklama

Z Afryki prosto za kraty

Janusz G. ps. Graf, jeden z najgroźniejszych gangsterów, w kajdankach wrócił do kraju.

Aktualizacja: 09.12.2014 07:13 Publikacja: 08.12.2014 22:48

W lutym tego roku Janusz G. ps. Graf wpadł w ręce południowoafrykańskich policjantów

W lutym tego roku Janusz G. ps. Graf wpadł w ręce południowoafrykańskich policjantów

Foto: AFP

Bezwzględny i inteligentny przestępca, który niemal do perfekcji połączył brutalną przemoc z biznesem. Tak opisują prokuratorzy Janusza G. ps. Graf, jednego z najgroźniejszych polskich gangsterów. Jak ustaliła „Rzeczpospolita", kilka dni temu w asyście policyjnej eskorty został on sprowadzony do kraju.

– Skierowany przez nas do władz Republiki Południowej Afryki wniosek o ekstradycję Janusza G. został rozpoznany pozytywnie – potwierdza Waldemar Tyl, wiceszef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie.

„Graf" przepadł w połowie zeszłego roku, wykorzystując darowaną mu na krótko wolność. Sekwencja zdarzeń wyglądała następująco: w lipcu 2013 r. Janusza G. zatrzymali policjanci ówczesnego CBŚ w związku z przestępstwami sprzed lat. Warszawska prokuratura postawiła mu wtedy trzy zarzuty: wymuszenia rozbójniczego, rozboju oraz wzięcia zakładnika. Wiedzę o starych „grzechach" G. śledczy zdobyli m.in. dzięki zeznaniom skruszonego przestępcy, potwierdzonych innymi dowodami.

Śledczy wystąpili z wnioskiem o aresztowanie „Grafa", jednak – ku ich zaskoczeniu – stołeczny sąd rejonowy nie zgodził się na to. Argumentem za pozostawieniem go na wolności miało być to, że prowadzi „ustabilizowany tryb życia, ma stałe miejsce zameldowania" i regularnie leczy się w placówkach służby zdrowia, więc jest mało prawdopodobne, że będzie się ukrywał.

Po zażaleniu prokuratury sąd okręgowy zastosował areszt, ale zanim do tego doszło, minęło półtora miesiąca. „Graf" to wykorzystał i zniknął.

Reklama
Reklama

Wpadł w lutym tego roku w RPA, gdzie – jak wynika z nieoficjalnych informacji – próbował wymusić od przebywającego w tym kraju znajomego znaczną sumę. Trafił do aresztu.

Znając jego miejsce pobytu, warszawscy śledczy skierowali do RPA wniosek o jego ekstradycję. Zarzuty, jakie się w nim znalazły, dotyczyły wydarzeń z 2000 r. To wtedy – jak twierdzą śledczy – działający z nim wspólnicy wzięli zakładnika: mężczyznę, który pokątnie handlował paliwami, i przez tydzień go więzili, żądając od niego miliona złotych. Z kolei innej z ofiar mieli zabrać wyroby ze złota i samochód o łącznej wartości kilkudziesięciu tysięcy złotych.

– „Graf" dawał swoją zgodę i przyzwolenie na te wszystkie działania. Brał z tego swoją dolę – mówi jeden ze śledczych znających sprawę.

Jednak to tylko jeden z wielu zarzutów, jakie ciążą na Januszu G. Pozostałe dotyczą między innymi porwań, w tym tureckich biznesmenów, oraz głośnej sprawy uprowadzenia i zabójstwa w 2004 r. maklera giełdowego Piotra Głowali, nazywanego cudownym dzieckiem polskiej giełdy. „Graf" został w tej sprawie oskarżony o kierowanie porwaniem i zabójstwem Głowali. Makler – według ustaleń śledczych – miał zginąć, gdy odebrał ważne dokumenty dotyczące domniemanych nadużyć w jednym z funduszy inwestycyjnych.

Sprowadzony do kraju Janusz G. ma także do odsiedzenia kilkuletni wyrok za korumpowanie urzędników resortu finansów, którego dotąd udało mu się unikać.

Z powrotu „Grafa" do kraju cieszą się więc nie tylko stołeczni prokuratorzy, ale również warszawski oraz poznański sąd, gdzie – na różnych etapach – toczą się jego procesy.

Reklama
Reklama

Janusz G. to legendarna postać stołecznego półświatka. W przeszłości był powiązany z gangiem pruszkowskim, a nawet ze względu na jego „biznesowe umiejętności" zyskał opinię „kasjera" bossów tej grupy. Później jednak zerwał związki z grupą i działał w pojedynkę, prowadząc częściowo legalne interesy. Z ustaleń śledczych wynika, że był liczącą się postacią w biznesie. Miał też wiedzę na temat osób, które prowadziły swoje interesy nie do końca uczciwie. Stąd dawał przyzwolenie na ich porywanie, by wymusić od nich pieniądze.

Co teraz czeka Janusza G.?

W sprawie wydarzeń sprzed 14 lat zostanie przesłuchany i najpewniej osadzony w areszcie. Oczywiście pod warunkiem, że sąd się na to zgodzi.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kraj
Co drugi sprzedawca sprzedałby alkohol nieletnim. Ratusz nie ma pieniędzy na kontrole
Kraj
Zuzanna Dąbrowska: Hołowni pożegnanie z fotelem
warszawa
Utrudnienia na stołecznej linii średnicowej. Wspólne honorowanie biletów KM i ZTM
Kraj
Polska będzie miała nowy rodzaj wojsk. Władysław Kosiniak-Kamysz: Na ich czele stanie płk lek. Mariusz Kiszka
Reklama
Reklama