Reklama

Bankowa śluza i dzwonki alarmowe w urzędach

Ośrodki pomocy społecznej mają być chronione niczym banki. Minister pracy ma pomysł jak ukrócić falę przemocy wobec pracowników socjalnych.

Aktualizacja: 14.01.2015 11:31 Publikacja: 14.01.2015 10:39

Kraty przy wejściu

Kraty przy wejściu

Foto: Fotorzepa/ Rafał Guz

Kilka dni temu w podwarszawskich Laskach Robert K. zaatakował młotkiem podopieczną ośrodka pomocy społecznej oraz przebywającą z nią pracownicę socjalną. Mężczyzna następnie podpalił dom i dokonał samookaleczenia. Na miejsce została wezwana straż pożarna i pogotowie. Przyjechała też policjantka.

- Ale nie była w stanie podjąć interwencji, wobec agresywnego mężczyzny - opowiada nam świadek incydentu. Poszkodowane kobiety ukryły się na sąsiedniej posesji i czekały na pomoc. Pracownica socjalna poprosiła o wsparcie swoich kolegów z urzędu. - Patrol policji pojawił się na miejscu dopiero po interwencji sekretarza gminy Izabelin u komendanta powiatowego policji - przyznaje Witold Malarowski, wójt gminy Izabelin.

Dopiero wtedy agresywny mężczyzna został zatrzymany. Trafił on, podobnie jak i jego znajoma, do szpitala. Kobieta po opatrzeniu została zwolniona do domu. Robert K. usłyszał zarzut podpalenia mieszkania, sąd go aresztował. Spowodowane przez niego straty szacowane są na 65 tys. zł.

Resort pracy oraz policja nie gromadzą danych dotyczących napadów, których ofiarami są pracownicy socjalni. Do najtragiczniejszego wydarzenia doszło miesiąc temu Makowie koło Skierniewic, 62 letni mężczyzna oblał środkiem łatwopalnym pracownice ośrodka i je podpalił. W wyniku odniesionych obrażeń dwie urzędniczki zmarły.

Pracownicy socjalni z którymi rozmawialiśmy przyznają, że niemal codziennie są ofiarami agresji ze strony roszczeniowych klientów. Głównie to agresja słowna. - Klient groził, że mnie zabije. Zgłosiłam to policji, ta jednak umorzyła śledztwo, ze względu na nikłą szkodliwość czynu - opowiada nam jedna z pracownic. - Kiedyś klient ruszył na mnie z siekierą - dodaje pracownik socjalny z podwarszawskiej miejscowości.

Reklama
Reklama

Po tragedii w Makowie minister pracy Władysław Kosiniak - Kamysz w piśmie, skierowanym do samorządów zaapelował o poprawę bezpieczeństwa pracowników OPS. Przyznał, że do ministerstwa docierają informacje o zastraszaniu pracowników, a także wymuszaniu na nich większych świadczeń. Zaproponował m.in. aby wywiady środowiskowe z tzw. trudnymi klientami, były prowadzone przez dwóch pracowników socjalnych, a także asyście policjantów. Proponuje, aby osoby wchodzące do OPS były kontrolowane, a ich pobyt rejestrowany za pomocą monitoringu. Postuluje, aby urzędy były wyposażone w przyciski alarmowe, połączone z sekretariatem ośrodka lub policją.

Obiecuje też, że dla pracowników socjalnych zostaną zorganizowane przez policję szkolenia. Ministerstwo będzie także rejestrowało przypadki agresji wobec pracowników socjalnych. Zaleca też, aby same ośrodki dokumentowały "przypadki agresywnych zachowań wobec pracowników bez względu czy są one zgłaszane i rejestrowane przez inne instytucje (organy ścigania, organy sądownicze)."

- Realizacja tych propozycji nie jest realna. Zainstalowanie monitoringu jest kosztowne. Trudno liczyć na wsparcie policji, gdy rok temu został u nas zlikwidowany komisariat - mówi nam Witold Malarowski, wójt gminy Izabelin.

Jerzy Stankiewicz, wójt Makowa, gdzie doszło do tragedii przyznaje, że od dawna dwóch pracowników socjalnych prowadziło wywiady środowiskowe w terenie, niekiedy prosili o asystę dzielnicowych. U niego też został zlikwidowany rok temu posterunek policji. Zresztą jak dodaje, mieścił się on obok feralnego ośrodka pomocy społecznej.

- Pieniądze na poprawę bezpieczeństwa ośrodków już powinny być, a o tym nie ma mowy - dodaje Jerzy Stankiewicz. On po grudniowej tragedii, chce zainstalować w wejściu do ośrodka dwudrzwiową śluzę taką jaką mają banki, a także na wzór kasowych okienko dla interesantów. - Ale i tak nie jesteśmy w stanie przewidzieć sytuacji, gdy ktoś przyjdzie z benzyną i dokona podpalenia - dodaje wójt Stankiewicz.

"Przede wszystkim należy wyjaśniać, że zarówno Gminne Ośrodki Pomocy Społecznej, jak i  Miejskie Ośrodki Pomocy Społecznej są jednostką organizacyjną samorządu terytorialnego, a więc to władze samorządowe organizują i zabezpieczają prace pracowników socjalnych na terenie swojego miasta czy gminy" - przypomina w wysłanym do nas stanowisku resort pracy.

Reklama
Reklama

"Z uwagi na fakt, że pracownicy socjalni wykonując czynności służbowe zarówno w środowisku, jak i w siedzibie jednostki, narażeni są na niebezpieczeństwo ze strony trudnych, nieprzewidywalnych klientów pomocy społecznej, minister pracy i polityki społecznej zwrócił się również do Pana Marka Działoszyńskiego Komendanta Głównego Policji z prośbą  o pomoc w przeprowadzeniu szkoleń  dla pracowników socjalnych" - informuje nas zespół prasowy ministerstwa.

Na razie nie wiadomo czy i kiedy zostaną zorganizowane szkolenia dla pracowników socjalnych. "Informuję, że w najbliższym czasie w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej planowane jest spotkanie, na którym zostaną omówione szczegóły dotyczące szkoleń, w których będą uczestniczyć funkcjonariusze" - informuje nas kom. Iwona Kuc, z Komendy Głównej Policji.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kraj
Tak wygląda „tramwajowe metro”. Budowa tunelu do Dworca Zachodniego wkracza w decydującą fazę
Kraj
Ujawniono dwa drony na Mazowszu. Służby szukały też pod Warszawą
Kraj
Highline Warsaw otwarte. Zwiedziliśmy taras na Varso Tower. Zupełnie nowa perspektywa stolicy
Reklama
Reklama