- Takiej historii dawno nie mieliśmy – mówią łódzcy policjanci o tym co spotkało 50-letniego łodzianina.
Mężczyzna w pubie w Śródmieściu Łodzi grał na automatach, a obok zabawiał trzy znajome Mirosław D. – Kobiety głośno rozmawiały, śmiały się i to przeszkadzało graczowi. Uciszał on grupę. Mówił, że nie może się skupić na grze i przez ten hałas przegrywa pieniądze – opowiada Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury.
Gdy jedna z kobiet wyszła do toalety 50-latek podszedł do grupy i zaczął się awanturować się z Mirosławem D. Obaj mężczyźni zostali wyproszeni przez ochronę z pubu.
Już na zewnątrz doszło między nimi do szarpaniny i bójki. To w jej trakcie młodszy z mężczyzn ogryzł starszemu fragment nosa. Ofiara zaczęła mocno krwawić.
Świadkowie wezwali pogotowie. Ratownicy zabrali rannego do szpitala. Tam też trafił odnaleziony przez nich fragment nosa. Jednak w szpitalu nie przyszyto go mężczyźnie, bo po opatrzeniu rany wypisał się on z placówki na własną prośbę. – Jestem umówiony z telewizją na wywiad – powiedział.