W sztabie Bronisława Komorowskiego po porażce w pierwszej turze wyborów zapadła decyzja - wszystkie ręce na pokład. Było to widać szczególnie w internecie podczas niedzielnej debaty prezydenckiej. Zazwyczaj mało aktywni posłowie PO seryjnie publikowali wpisy na Twitterze i Facebooku, w których zachwalali swojego kandydata.

Mobilizacja ma trwać do samego końca. O aktywność wszystkich działaczy PO prosi w liście premier Ewa Kopacz. "Rzeczpospolita" poznała treść pisma.

"Wiem, że nie było łatwo, szczególnie wtedy, gdy z wielu stron słyszeliśmy, że czas na zmianę, na nowość, na sprzeciw wobec systemu" - pisze do członków swojej partii Kopacz. "Wielu wyborców uwierzyło, że zmiana - sama w sobie, bez jakiejkolwiek treści - jest wartością. Wielu uznało, że warto poprzeć nawet najbardziej nieprzewidywalnego kandydata, byle tylko dać nauczkę politykom" - czytamy dalej.

Premier przekonuje, że główny oponent Bronisława Komorowskiego (jego nazwisko nie pada w liście ani razu) nie wykazuje się elementarną nawet odpowiedzialnością za słowa i obietnice. "Z łatwościa proponuje rozwiązania i składa deklaracje, których finansowania nie jest w stanie zapewnić i których realizacja zrujnowałaby budżet naszego kraju" - tłumaczy.

Kopacz prosi też o aktywną agitację za prezydentem do ostatnich chwil kampanii. "Wiem, że Was - członków i sympatyków Platformy Obywatelskiej nie muszę przekonywać do udziału w wyborach. Ale chcę Was prosić, byśmy wspólnie w tych ostatnich dniach kampanii szczególnie intensywnie rozmawiali z naszymi bliskimi, przyjaciółmi, sąsiadami. Byśmy nakłaniali ich do pójścia na wybory i oddania głosu na Bronisława Komorowskiego - odpowiedzialnego, odważnego, kompetentnego i racjonalnego kandydata" - apeluje szefowa PO.