Ten autobus może być symbolem całej kampanii kandydata PiS na prezydenta. Słynny potem dudabus przez półtora roku stał nieużywany, wystawiony na sprzedaż za 15 tys. zł. Firma transportowa chciała się go pozbyć, bo nikt nie jeździ już polskimi autosanami.
Ale gdy PiS potrzebował polskiej marki, by podkreślić patriotyzm gospodarczy kandydata, ten egzemplarz okazał się idealny. Z Dudą przejechał po Polsce od lutego prawie 40 tys. km, czyli niemal dokładnie długość równika. W firmie uznali, że skoro się sprawdził, to dlaczego nie mógłby wrócić. W tym tygodniu autobus znów będzie jeździł na trasie Warszawa–Mińsk Mazowiecki.
PSL postawił na Dudę
Duda nie wsiądzie już do swojego autokaru, ale dał się namówić sztabowcom na jeszcze jeden kampanijny event. W poniedziałek o godz. 7 rano pojawił się przed wejściem do warszawskiej stacji metra Centrum i rozdawał przechodniom kawę. Była to powtórka tego, co zrobił dwa tygodnie wcześniej po wygranej w pierwszej turze wyborów.
– Chcieliśmy podziękować. Chcemy też, żeby ta prezydentura była otwarta, o czym Andrzej mówił na spotkaniach. Takich spotkań z wyborcami, z mediami będzie ma pewno bardzo dużo. Widać, że wyborcy tego chcą – tłumaczyła dziennikarzom szefowa sztabu Beata Szydło.
Wyniki exit poll pokazują, że w kampanii Dudzie udało się przekonać wyborców, iż będzie działał ponad podziałami. Wybijany od zwycięstwa w pierwszej turze przekaz, że „należy łączyć, a nie dzielić", ustawiony w kontrze do rywali, którzy narzucali podział na „Polskę racjonalną i radykalną", sprawił, że do kandydata PiS przekonało się wielu byłych wyborców Platformy Obywatelskiej z 2011 r. i Bronisława Komorowskiego z 2010 r.