Izabella Ch. jechała zresztą tym samym mercedesem, którym później wpadła do przejścia przy Rotundzie.
Sąd, który badał tę pierwszą sprawę także uznał, że jako osoba niepoczytalna może ona znów popełnić przestępstwo i dlatego powinna trafić do zakładu zamkniętego.
Na trop tej właśnie sprawy wpadła „Gazeta Stołeczna". Okazało się, że na trzy miesiące przed głośnym wypadkiem przed Rotundą, Izabella Ch. we wrześniu 2012 roku została zatrzymana przez warszawską policję na ul. Chłodnej.
Jak ustaliła "Rzeczpospolita" kobieta jechała wówczas pod wpływem alkoholu. Badanie wykazało u niej wówczas 1,1 promila w organizmie.
Prokuratura postawiła zarzuty kobiecie, ale kiedy okazało się, że jest ona niepoczytalna, śledczy wnieśli do sądu o umorzenie postępowania i skierowanie jej do szpitala. Tak zawsze postępuje się w podobnych przypadkach.