Jak zapowiadaliśmy w „Rzeczpospolitej", pierwszy weekend po zaprzysiężeniu prezydent Andrzej Duda spędził w trasie. Odwiedził miejscowości, w których w wyborach otrzymał najwyższe poparcie.
Nie zabrakło symboli. W piątek Duda był na grobach zmarłych w katastrofie smoleńskiej prezydentów: Lecha Kaczyńskiego na krakowskim Wawelu i Ryszarda Kaczorowskiego w warszawskiej Świątyni Opatrzności Bożej. W sobotę zaś przed jednym ze spotkań złożył kwiaty ku czci alianckich lotników, którzy zginęli, próbując nieść pomoc powstaniu warszawskiemu.
Ale podczas prezydenckich wizyt dominuje inny przekaz. Prezydent, podobnie jak w kampanii, ściska tysiące rąk, zatrzymując się na krótkie rozmowy. Tak było na Festiwalu Kaszy w Janowie Lubelskim. Duda przypomina też swoje kampanijne obietnice.
– Mówiłem o wsparciu dla polskich rolników, o wsparciu dla polskiej wsi w czasie kampanii. (...) Na pewno o polskiej wsi nie zapomnę i nie zostawię jej w trakcie mojej prezydentury – deklarował w gospodarstwie sadowniczym w Kopaninie Kaliszańskiej w województwie lubelskim. Przy tej okazji wspomniał o jednej z zapowiedzi: programie 500 zł na dziecko. – To pomoc przede wszystkim dla polskiej wsi. Ten plan musi być zrealizowany we współpracy z rządem – stwierdził. Jego zdaniem ustawę o tak poważnych skutkach finansowych powinien przygotować rząd. W odpowiedzi pojawiły się komentarze, że wycofuje się z obietnic. Zdaniem premier Ewy Kopacz zapowiedź dopłat dla rodziców była elementem kampanii. – Jeśli z tej obietnicy się wycofuje, to co pomyśleć o obietnicach dużo bardziej kosztownych – mówiła. Kopacz przypomniała, że proponowała prezydentowi posiedzenie Rady Gabinetowej, by rozmawiać o polach współpracy.
– Dzisiaj niektórzy dziennikarze i niektórzy politycy ochoczo manipulują moimi słowami, mówiąc, że wycofuję się z obietnic wyborczych. Otóż ja się z żadnych obietnic wyborczych nie wycofuję. Ja tylko, niestety, z przykrością stwierdzam, że ci państwo chyba nie chcą tej współpracy – mówił Duda.